Popularne powiedzenie głosi, że „na sucho to nawet trawa nie urośnie”, tak więc dla wielu trenujących osób, zakup odżywki węglowodanowo-białkowej typu „gainer” wydaje się nieodłącznym zabiegiem, wspomagającym budowanie masy mięśniowej. Niestety w niektórych przypadkach stosowanie tego typu preparatu nie przynosi zamierzonego efektu, a nieraz skutek takich praktyk jest zgoła inny od oczekiwanego: zamiast mięśni – rośnie tłuszcz. Dlaczego tak się dzieje? Niestety wynika to z powielania elementarnych błędów.
Nieznajomość tematu i zawierzanie reklamie
Niektóre osoby przesadnie zawierzają treściom reklam i opracowań marketingowych, uznając, że odżywki węglowodanowo-białkowe ze względu na swój unikalny skład naszpikowany anabolicznymi związkami, specjalne proporcje węglowodanów do białka i płynną formę posiadają unikalną zdolność do wywoływania przyrostu „czystej tkanki mięśniowej”. Tak naprawdę jednak warto zdać sobie sprawę, że porcja „masówki” to odpowiednik bułki z szynką o dokładnie takim samym działaniu. Oczywiście „gainery” posiadają pewne zalety, do których zaliczyć warto choćby fakt, że są wygodne i szybkie w przygotowaniu, mają płynną postać przez co można spożyć je nawet wtedy gdy wydaje się, że nie ma już miejsca na konwencjonalny posiłek, poza tym są smaczne i tanie. Przekonanie, zgodnie z którym ich stosowania lepiej wspomaga przyrost muskulatury niż ryż, mięso, makaron, pieczywo, ryby czy jaja – nie ma uzasadnienia i często prowadzi na przysłowiowe manowce…
Niedopasowany zakup
Odżywka węglowodanowo-białkowa dla jednych jest wybawieniem, dla innych może być po prostu przekleństwem. Osoby szczupłe, bardzo aktywne, bez tendencji do gromadzenia tłuszczu, obdarzone bardzo szybkim metabolizmem zazwyczaj na włączaniu „gainera” do diety mogą tylko skorzystać. W ich wypadku bowiem nawet bardzo wysokie spożycie konwencjonalnej żywności, nie przynosi oczekiwanego efektu w postaci przyrostu masy ciała, a dodatek „płynnych kalorii” w postaci odżywki pomaga przełamać impas, nie obciążając nadto przewodu pokarmowego. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w przypadku osób mniej aktywnych, z wolniejszą przemianą materii i pewnym nadbagażem w postaci widocznej tkanki tłuszczowej. Tutaj niestety włączenie „gainera” doprowadzić może do pogorszenia wybranych parametrów metabolicznych i z jednej strony utrudnić rozbudowę tkanki mięśniowej, a z drugiej – wywołać dodatkowy przyrost tłuszczu. Zakup gainera powinien być więc dobrze przemyślany.
Niedostosowanie dawki do potrzeb i stosowanie według wskazań z etykiety
Tak naprawdę zarówno zapotrzebowanie na energię i poszczególne makroskładniki, jak i ich podaż z diety mają charakter osobniczy, stąd też samo dawkowanie odżywki będącej źródłem węglowodanów i białka powinno być rozpatrywane indywidualnie. Jedna osoba ze względu na niedostateczne spożycie pokarmu w stosunku do potrzeb ustrojowych potrzebować będzie 100g gainera, inna 200g, a inna 50g. Tymczasem wiele osób przyjmuje odżywki węglowodanowo-białkowe wg wskazań etykiety, czyli rano, przed i po treningu i przed snem. Takie praktyki przypominają trochę grę losową, ponieważ ich skutek trudny jest do przewidzenia. Owszem, może się zdarzyć, że osiągnie się zamierzony efekt w postaci przyrostu tkanki mięśniowej, niestety może też okazać się, iż zdecydowanie bardziej zauważalny jest przyrost tłuszczu…
Zastępowanie odżywką konwencjonalnych posiłków
Dość często się zdarza, że osoby sięgające po odżywki węglowodanowo-białkowe używają ich jako planowe zamienniki posiłku. Innymi słowy zamiast kanapek z mięsem i warzywami na drugie śniadanie wypijają sobie koktajl, podobnie sytuacja wygląda nierzadko w przypadku podwieczorku, czasem kolacji, a nieraz też – pierwszego śniadania. Warto zdać sobie sprawę, że „gainery” mają z definicji stanowić dodatkowe źródło energii i składników budulcowych, a nie substytut diety, w innym wypadku trudno spodziewać się pozytywnych efektów ich stosowania. Dlaczego? Zastanówmy się: jeśli do tej pory spożywałeś 500 kcal w postaci kilku kromek razowca z piersią kurczaka i pomidorem, a teraz dostarczysz 500 kcal w postaci porcji masówki to czy podbijesz kaloryczność diety? Pamiętaj, że „gainer” – to produkt wysoko przetworzony, siłą rzeczy jest gorszym odpowiednikiem opisanej powyżej kanapki, tak naprawdę zastępując nim posiłek dokonujesz zmiany na gorsze!
Stosowanie odżywki podczas redukcji tkanki tłuszczowej
Chociaż dla niektórych czytelników pomysł ten wydać się może kuriozalny, to wcale nie należą do rzadkości próby stosowania „gainerów” jako uzupełnienie diet redukcyjnych. Otóż są na rynku preparaty węglowodanowo-białkowe wzbogacone o dodatki l-karnityny, HCA, choliny, inozytolu, błonnika oraz zawierające inne składniki, które z jednej strony kojarzą się z odchudzaniem, z drugiej – tak opisane są na etykietach, jako związki lipotropowe czy nieraz – termogenne, mające przyspieszać redukcję tłuszczu. Tak więc niektóre jednostki natchnione treścią takich opisów są skłonne uwierzyć, że włączenie tego typu preparatów do kuracji odchudzającej pomoże pozbyć się nadmiaru tkanki tłuszczowej, czy nawet – „zamienić mięśnie w tłuszcz”…
Kontynuowanie przyjmowania odżywki pomimo problemów trawiennych
Odżywki węglowodanowo-białkowe u niektórych mogą powodować dyskomfort ze strony przewodu pokarmowego, a niekiedy dość uciążliwe komplikacje takie jak wzdęcia, gazy, biegunki. Pewna część tak doświadczanych osób, zamiast odstawić preparat uznaje, że „tak ma być” i męczy się znosząc rozmaite dolegliwości w nadziei na przyrost masy. Niestety owy postęp zazwyczaj nie następuje, bo zaburzenie pracy przewodu pokarmowego wiąże się nierzadko z upośledzeniem wchłaniania wybranych związków zawartych w pokarmie. Zmniejsza się także apetyt, a nadmierne odwodnienie związane z częstymi biegunkami utrudnia syntezę białek mięśniowych. Warto mieć to na uwadze i w razie jakichkolwiek problemów albo zmniejszyć dawkę preparatu, albo całkowicie go odstawić, bo dalsze przyjmowanie nie przyniesie niczego dobrego.
Podsumowanie
Odżywki węglowodanowe mogą stanowić cenne uzupełnienie diety osób starających się o dodatkowe centymetry i kilogramy. Należy jednak pamiętać iż po pierwsze, nie stanowią one lepszej alternatywy dla konwencjonalnej żywności, a jedynie - uzupełnienie diety w kalorie, gdy nie można zaspokoić zwiększonego zapotrzebowania przy pomocy tradycyjnych posiłków. Warto także zdać sobie sprawę z tego, że popularne „gainery” stworzone zostały z myślą o osobach szczupłych, obdarzonych szybkim metabolizmem, a stosowanie ich przez jednostki ze skłonnością do tycia – może okazać się zgubne w skutkach.