W wielu klubach przewija się galeria postaci, które mogą nieźle rozpraszać lub w inny sposób zakłócać Twój trening. Oto krótka, ironiczna charakterystyka poszczególnych typów. Opisując poniższe osoby czerpię całymi garściami z siłowni w różnych częściach Polski. Czy odnajdujesz gdzieś znajome profile psychologiczne „sprawców”?
Typ #1: Mega crossfitowiec
Moda na crossfit sprawiła, że wiele osób rozpoczyna podobnego rodzaju treningi. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, iż wiele WOD-ów („treningów dnia”) wymaga użycia kilku różnych przyrządów np.
LINDA:
- martwy ciąg 150% masy ciała,
- wyciskanie sztangi leżąc – 100% masy ciała,
- zarzut sztangi na barki z 75% masy ciała.
JACKIE:
- 1000 m wiosłowanie,
- 50 thrusters (przysiad + wyciskopodrzut),
- 30 podciągnięć na drążku.
Używasz tej sztangi? Tak, ale tylko przez chwilę... A tego drążka? Też, tylko przez chwilę. Ale poczekaj, bo zaraz wracam! Ta sama zasada dotyczy np. treningu obwodowego (np. ACT) na 10-12 przyrządach – raczej będzie on niewykonalny w polskich warunkach, chyba że dysponujesz prywatną siłownią. Inny problem pojawia się w klubach, w których nie ma miejsca na boje dynamiczne, podrzuty, rwania, zarzuty, skoki na skrzynię, wymachy z kettlebell (ang. swing). Nie dość, że zajmujesz miejsce, to czasem może to doprowadzić do kontuzji innych ćwiczących. Pamiętaj, iż nie każdy bywalec klubu przewiduje i myśli. Zasada ograniczonego zaufania to naprawdę dobry pomysł. Uwaga – jeżeli myślisz, że sypanie magnezją na prawo i lewo to dobry pomysł, może się okazać, iż w danym miejscu będziesz niemile widziany („tego pana nie obsługujemy”). Jeżeli już używasz MgCO3 – wytrzyj po sobie sztangę, hantle, kettlebells, talerze czy drążek (najlepiej na mokro). Znacząco możesz ograniczyć zasypywanie miejsca ćwiczeń jeśli magnezję trzymasz w worku i nakładasz na dłonie tylko tyle, ile potrzeba. W klubach gdzie nie wolno używać magnezji w proszku, spróbuj tej w płynie (np. mamut, black diamond, simond, ocun) zostawia ona znacznie mniej osadu.
Typ #2: Sauna-man bez ręcznika
Jeżeli mocno się pocisz, jakbyś właśnie wyszedł z sauny fińskiej, rozważ kąpiel przed treningiem, stosowanie antyperspirantów, ziół działających ogólnoustrojowo, ograniczenie „spalaczy tłuszczu”, lżejsze ubieranie się, zmianę diety. Inaczej nikt nie będzie chciał przebywać w Twoim otoczeniu. Po pewnym czasie zaczniesz cuchnąć. Niektórzy bywalcy klubów wonieją niczym osoby w pierwszym stadium rozpadu. Jeśli pocisz się, to obowiązkowo przynoś na każdy trening ręcznik, kładź go na ławkę do wyciskania, maszyny i inne przyrządy. Nikt nie chce po Tobie sprzątać albo ćwiczyć w kałuży potu. Uwaga – wrzucenie zwiniętego ręcznika do torby i zostawienie go „do następnego razu” nie jest rozwiązaniem. Zamiast do torby, umieść go w pralce i wypierz przynajmniej w 60 stopniach. Ta sama zasada dotyczy stroju treningowego – nie ma wymówek, pierz go od razu po ćwiczeniach, najlepiej co najmniej na 40 stopni (stroje termoaktywne zwykle nie tolerują zbyt wysokich temperatur). Jeśli stroju czy ręcznika nie da się już odeprać, kup nowy.
Typ #3: Bezczelny podglądacz, molestator wzrokowy
Kobiety coraz częściej trenują na siłowniach – doskonale, prawdopodobnie nie ma dla nich szybszej i lepszej drogi do uzyskania kształtnych pośladków, zgrabnych ud czy zarysowanego brzucha. Ale ... nie gap się na nie bezczelnie przez cały trening, nie molestuj wzrokiem. Zwykle ignorują Cię, bo nie jesteś takim amantem za jakiego się masz lub patrz pkt 2 (Twoje ubrania nadają się do prania, a ciało do umycia – w takim stanie nie jesteś samcem nr 1 do pogaduszek). Jeżeli będziesz uskuteczniał podobne praktyki, skutecznie odstraszysz kobiety od ćwiczeń siłowych, a one nabiorą przekonania, że w klubach trenują sami niewyżyci seksualnie zboczeńcy. Jeżeli koniecznie szukasz romansu, przygody, okazji do spożytkowania drzemiącej w Tobie energii zainteresuj się raczej bardziej rozrywkowymi miejscami niż siłownia.
Typ #4: Gaduła
Telefon przy uchu non stop, mało treningu, dużo gadania. Jak gaduła odłoży telefon to konwersuje z kumplami lub próbuje nawiązywać słowne porozumienie z „facetem bijącym właśnie rekord życiowy w przysiadzie” (lub martwym ciągu). Nie rozpraszaj innych, chcesz pogadać - idź do baru, zaproś tam znajomych. Często Twoje gadanie może zniweczyć trening – zajmujesz sprzęt i zamiast ćwiczyć ... gadasz (patrz typ nr 6). W czasie Twoich rozmówek z kumplami Dorian Yates zdążyłby już skończyć trening i wypić kawę. Nowsza odmiana gaduły to „klikacz” – zamiast ćwiczyć przegląda on facebooka, portale informacyjne, twittuje, odpisuje na SMS-y, publikuje posty na forum, wysyła jakieś zdjęcia. Moja sugestia – telefon (szczególnie smartfon) zostaw w domu, im więcej ma funkcji, tym bardziej spadnie jakość Twojego treningu. Zamiast ćwiczyć mięśnie, trening ograniczy się do kciuka i wzroku.
Typ #5: Darmowy doradca treningowy
Wiesz jak się wykonuje to ćwiczenie, jakie mięśnie angażuje, pod jakim kątem, ile robić serii, jak trening? Wspaniale, ale ... nie narzucaj się nikomu, jeśli o to nie poprosi. Z czasem zrozumiesz, iż nie ma sensu ingerować w trening innych, z reguły przynajmniej część ludzi w klubach stosuje bezsensowne plany i najbardziej absurdalne ćwiczenia. Nie narzucaj się ze swoją wiedzą, rób swoje i idź do domu. I tak nie jesteś w stanie naprawić świata – większość „siłowniowych szczurów” nigdy niczego nie osiąga, trenują nie dla wymiernych efektów, tylko dla poprawy samopoczucia. W ich przypadku podobne rezultaty co siłownia dałyby ćwiczenia oddechowe, marsze czy leniwe pływanie w basenie. Ile razy różne osoby pytały mnie o dietę, trening, redukcję tłuszczu, plan treningowy – za kilka lat się spotykamy i dalej wyglądają one tak samo jak wcześniej. Dobrze zweryfikowana wiedza w internecie jest dostępna na wyciągnięcie ręki – kto chce, sam ją znajdzie.
Typ #6: Okupant ławki, racka, gryfu, podestu
Jeżeli masz dużo serii wyciskania („GERMAN VOLUME TRAINING 10 x 10 - facet, ty wiesz w ogóle co to za trening?!”) to nie zajmuj ławki na wyłączność. Wiele osób chciałoby może z niej skorzystać. Bardzo często okupant wcale ... nie trenuje, wykonuje jedną serię co 10 minut – resztę czasu poświęca zaś na pogaduszki z kumplami (patrz typ nr 4: gaduła). Ta sama zasada dotyczy zajmowania np. racka – nie, on nie służy do ćwiczeń bicepsa. Czy możesz położyć gryf na ławce, na ziemi lub wykonać ćwiczenie z hantlami? To dlaczego angażujesz jedyny w swoim rodzaju sprzęt treningowy? Zajmujesz podest? Ok, ale rozważ, czy mając zbyt długie przerwy między seriami nie możesz pozwolić innym na korzystanie z przestrzeni podestu.
Typ #7: Krzykacz
Jęczysz, krzyczysz, stękasz – to nie plan filmu porno! Na domiar złego, zwykle największy hałas w klubie robią osoby ćwiczące z nieproporcjonalnie małym obciążeniem. Ogranicz ekspresję wokalną, przekuj ją raczej na podnoszone ciężary. Nie dla każdego Twoje okrzyki godowe są interesujące. Możesz w ten sposób mocno zniechęcić do treningu, np. panie, a tego byś nie chciał, prawda?
Typ #8: Powinienem być na plaży...
Czyli facet trenujący w klapkach. Niestety, tylko na jednej siłowni widziałem znak przedstawiający faceta w klapkach przekreślonego na czerwono („zakaz wchodzenia w klapkach”). Klapki to strój na plażę, względnie na pływalnię, nie na siłownię.
Typ #9: Twórca wiecznego chaosu
Czyli po treningu tego osobnika wszędzie są porozrzucane talerze, gryfy, hantle, kettlebells, zaś stojaki blokują przejście, bo „twórca chaosu” ćwiczył barki i nie raczył posprzątać. Równie niemile widziane są osoby, które zostawiają na gryfie np. nakład po martwym ciągu czy przysiadach. Rozwiązanie problemu? Trenuj ze znajomym, po skończeniu sesji sprzątaj, w dwie osoby zajmie to naprawdę niewiele czasu.
Typ #10: Pytacz
Ten osobnik zamęczy Cię pytaniami, na które odpowiedź znalazłby sam, w ciągu 10 minut pracy w sieci. Z reguły jedna przeczytana książka o treningu siłowym czy fizjologii wysiłku fizycznego wyeliminowałaby 90% dylematów. Ale po co to robić, lepiej pytać, ciągle, o: białko, trening, tłuszcz w ciele, czy objętość, „a co jest lepsze, Split czy FBW?”, „a które ćwiczenia na bicepsa”, „a ile serii?”.
Kogo brakuje? Daj znać w komentarzu!