Zjawisko polegające na usuwaniu końcówek bananów jest na tyle powszechne, że ulegają mu nawet lekarze i dietetycy. Tymczasem mało kto wie, że zwyczaj ten nie ma żadnego uzasadnienia. W wielu artykułach i na rozmaitych forach internetowych można jednak przeczytać zapewnienia, że jest dokładnie inaczej, co dokumentować mają relacje osób bezpośrednio dotkniętych bolesnymi konsekwencjami, wynikającymi ze zjadania bananów z końcówkami oraz opinie „specjalistów” i świadków.
Jak więc to jest z tymi lambliami w końcówkach bananów?
Oczywiście lamblia (Giardia lamblia) nie jest wymysłem niczyjej fantazji, taki pasożyt istnieje i stanowić może zagrożenie dla zdrowia człowieka, wywołując chorobę zwaną lambliozą lub giardiozą. Przypadłość ta objawia się wodnistymi biegunkami, nudnościami, drastycznym zmniejszeniem łaknienia, a nieraz również gorączką (choć czasem przebiega bezobjawowo). W skrajnych przypadkach choroby może dojść do anemii, niedożywienia, zapalenia trzustki, a nawet trwałego uszkodzenia wątroby, więc z pewnością nie można tego pasożyta traktować z lekceważeniem. Jednak usuwanie i wyrzucenia końcówek bananów nie jest skutecznym sposobem profilaktyki z jednego powodu – lamblii tam po prostu nie ma.
Lamblia bytuje w jelicie cienkim, dwunastnicy, przewodach żółciowych, a cały jej cykl rozwojowy przebiega w obrębie organizmu żywiciela, (którym banan z przyczyn anatomicznych po prostu być nie może). Cysty wydalane są z kałem na zewnątrz, gdzie przedostają się np. do wody, której spożycie powoduje zakażenie kolejnej ofiary. Owszem istnieje możliwość skażenia żywności lamblią w sytuacji, w której miała ona kontakt z fekaliami lub skażoną wodą, jednak osłonięte grubą skórką końcówki bananów na kontakt z pasożytem narażone nie są. Pasożyt też nie ma żadnych powodów by szukać schronienia we wnętrzu banana, z resztą – nie posiada ku temu odpowiednich narzędzi. Prędzej można byłoby go spotkać na liściach sałaty czy owocach truskawek niż na bananach, a już zwłaszcza – w ich wnętrzu.