Kwestionowanie danych
Ostatnio modne jest kwestionowanie liczby śmierci wywołanych przez koronawirusa. Jest on dotkliwym utrudnieniem dla wszystkich osób które są aktywne fizycznie, wystarczy przypomnieć silne ograniczenia lub zamknięcie siłowni.
Specjaliści internetowi twierdzą, że umiera tyle samo ludzi co zawsze i żadnej epidemii nie ma. Cóż, w takim razie naukowcy, lekarze, w tym zajmujący się chorobami wywołanymi przez drobnoustroje publikują nieprawdziwe informacje?
Wszyscy? I są tak jednomyślni? Jak to się stało?
Cóż, wg badań opublikowanych 12 października 2020 r. w USA COVID-19 odpowiadał za 67% dodatkowych zgonów W USA.
Od 1 marca do 1 sierpnia 2020 r. w Stanach Zjednoczonych nastąpiło 1 336 561 zgonów, co stanowi 20% wzrost w stosunku do spodziewanej liczby zgonów (1 111 031). Z 225 530 dodatkowych zgonów, 150 541 (67%) przypisano COVID-19.
Analizy wykazały wzrost zgonów przypisywanych przyczynom innym niż COVID-19, przy czym tylko dwie z nich osiągnęły poziom istotności statystycznej. Wskaźniki śmiertelności z powodu chorób serca w USA wzrosły między tygodniami kończącymi się 21 marca a 11 kwietnia, roczna zmiana wynosiła 5.1%. Śmiertelność z powodu choroby Alzheimera / otępienia wzrosła dwukrotnie, między tygodniami kończącymi się 21 marca, a 11 kwietnia (roczna zmiana 7.3%).
Jak wyjaśnić dodatkowe ponad 225 tysięcy zgonów?
To przypadek? Spisek? Wszyscy uczestniczą w wielkiej konspiracji? I co najgorsze, wg naukowców początkowe dane odnośnie śmierci związanych z COVID były zaniżone. Mogło się zdarzyć, iż z powodu COVID-19 umarło więcej ludzi, niż początkowo sądzono. Najprawdopodobniej dopiero w przyszłym roku okaże się, jak duży jest realny wpływ nowej odmiany koronawirusa na zdrowie publiczne.