Nieubłagana matematyka
Całkowita masa ciała jest parametrem antropometrycznym nierozerwalnie związanym z bilansem energetycznym. Nasz organizm potrzebuje odpowiedniej dawki energii by móc prawidłowo funkcjonować. Energia niezbędna jest do zasilenia szlaków metabolicznych związanych z pracą wszystkich układów i narządów, utrzymaniem ciepłoty ciała, trawieniem i wchłanianiem pokarmu, możliwością podejmowania aktywności fizycznej i umysłowej. Źródłem energii jest oczywiście pokarm, który spożywamy i który dostarcza składników wykorzystywanych jako substraty energetyczne bądź to na bieżące potrzeby, bądź też odkładane w postaci rezerw na „ciężkie czasy”.
Z powyżej przedstawionych stwierdzeń wynika jasno, że ewentualny przyrost masy ciała związany jest z ilością dostarczanej z pożywieniem energii w stosunku do dziennego zapotrzebowania. Zarówno nadwaga jak i otyłość wiążą się ze zbyt wysoką podażą energii z pożywiania w stosunku do potrzeb ustrojowych. Innymi słowy tyjemy dlatego, że jemy zbyt dużo i ruszamy się zbyt mało. Niby stwierdzenie to wydaje się oczywiste i nie budzi wątpliwości, czy jednak możemy powiedzieć, że wskazuje ono pierwotną przyczynę problemu? No i najważniejsze : czy żeby pozbyć się nadprogramowych kilogramów wystarczy po prostu zmniejszyć dowóz energii i nasilić jej wydatkowanie, czyli mówiąc wprost - mniej jeść i więcej się ruszać?
17 kg mniej jedząc w McDonald’s
Wspomniany we wstępie do niniejszego artykułu, amerykański nauczyciel pokazał na własnym przykładzie, że odpowiedź na powyżej zadane pytania musi być twierdząca. Chociaż nauczyciel stołował się jedynie w sieci McDonalnd’s, to udało mu się pozbyć aż 17kg nadwagi w zaledwie trzy miesiące z jednego prostego powodu – zadbał o to, by dzienna podaż energii była niższa niż jego zapotrzebowanie. Wprowadzając deficyt kaloryczny zmusił organizm do tego, by w celu pokrycia bieżących potrzeb energetycznych sięgał do rezerw tłuszczowych, co spowodowało ubytek na wadze. Czy jest w tym jakiś cud, który przeczy wiedzy i nauce? Nie! To jest matematyczna proza życia. Jedynie determinację owego mężczyzny uznać należy za ponadprzeciętną. Poza tym, nie ulega wątpliwości, że tak długo jak jesteśmy w stanie ujemnego bilansu kalorycznego, tak długo będziemy chudnąć, nawet gdybyśmy jedli głównie cukier. W tym momencie jednak pojawia się kolejne pytanie, a mianowicie czy taki sposób postępowania uznać można za optymalny? Cóż, należy mieć co do tego duże wątpliwości…
Pochodzenie ma znaczenie
Warto zdać sobie sprawę z tego, że liczy się nie tylko to ile „kalorii” w ciągu dnia dostarczamy, ale także to – skąd te kalorie pochodzą. Po pierwsze: składniki, które my postrzegamy jedynie przez pryzmat ich wartości energetycznej mogą mieć dla organizmu także inne znaczenie. Przykładowo tłuszcze pokarmowe, nie tylko zasilają szlaki biochemiczne ukierunkowane na produkcję energii, ale dodatkowo stanowią surowiec budulcowy i uczestniczą w produkcji hormonów, błon komórkowych, istoty białej mózgu. Poszczególne kwasy tłuszczowe tworzące pokarmowe lipidy różnią się istotnie pomiędzy sobą wchłanianiem, metabolizmem i funkcją. Podobnie też białka obecne w pokarmie mogą być wykorzystywane nie tylko do produkcji energii, ale przede wszystkim w procesach syntezy, przy czym poszczególne aminokwasy (cząstki elementarne białek), w odmienny sposób wpływają na aktywność ważnych hormonów i enzymów. Nawet węglowodany różnią się pomiędzy sobą właściwościami i metabolizmem.
To jednak nie wszystko
Pokarm, który spożywamy oprócz składników mogących zostać wykorzystanych jako substraty energetyczne dostarcza także związków pełniących inne funkcje w ustroju (regulatorowe, antyoskdyacyjne, budulcowe), takich jak witaminy i składniki mineralne. Odpowiednia ich podaż jest niezwykle ważna dla zapewnienia prawidłowego przebiegu procesów biochemicznych zachodzących we wszystkich komórkach organizmu. Niedobór tych składników powoduje zaburzenie pracy wielu układów i narządów i przyczynia się do rozwoju rozmaitych chorób. Chociaż wiele osób traktuje pracę nad sylwetką i dbanie o własne zdrowie jako dwie oddzielne kwestie, to prawda jest taka, że zagadnienia te są ze sobą ściśle powiązane. Zależność pomiędzy ogólnie pojętym zdrowiem metabolicznym a masą ciała jest niepodważalna i ma charakter dwukierunkowy. Oznacza to, że z jednej strony defekty metaboliczne predysponują do gromadzeniu tłuszczu w ustroju, a z drugiej – jego nadmiar sprzyja zaburzeniom metabolizmu. I tak oto powstaje błędne koło.
Co może się stać, jeśli będę się źle odżywiał?
Koncentrowanie się tylko i wyłącznie na kaloriach, bez zwracania uwagi na jakość spożywanej żywności, chociaż samo w sobie nie uniemożliwia odchudzania (zwłaszcza w ujęciu krótkoterminowym), to może nieść za sobą negatywne skutki. Niektóre z tych konsekwencji mogą obejmować również funkcjonowanie mechanizmów odpowiedzialnych za regulację gospodarki energetycznej. Żeby zobrazować jak ważna jest to kwestia, choćby dla pracy nad sylwetką, posłużę się jednym przykładem. Otóż nie ulega wątpliwości, że gruczołem wpływającym w sposób determinujący na tempo metabolizmu jest tarczyca (w niedoczynności tego narządu może dojść do spowolnienia podstawowej przemiany materii nawet połowę). Tymczasem badania naukowe wskazują, że niedostateczne spożycie pierwiastków takich jak jod, żelazo i selen, a także braki witamin D i A mogą wpływać negatywnie na aktywność tarczycy oraz przemiany syntetyzowanych i uwalnianych przez nią hormonów. Efektem tego jest postępujące zmniejszenie wydatkowania energii przez organizm, przyrost masy ciała i coraz większe problemy z redukcją tkanki tłuszczowej.
Na podstawie powyższego przykładu widać, że poprzez niewłaściwy dobór jakościowy pokarmów możemy nie tylko pogorszyć stan zdrowia, ale także utrudnić sobie odchudzanie. Na upartego można byłoby co prawda zwrócić uwagę na to, że nawet w przypadku zaawansowanej niedoczynności tarczycy zasada „kalorycznego bilansu” teoretycznie będzie się sprawdzać. Niezależnie od tego jak bardzo obniżyłoby się dzienne zapotrzebowanie energetyczne, to tak długo jak zapewnimy sobie ujemny bilans kaloryczny i „trafiać będziemy w swoje makra”, tak długo powinniśmy tracić na wadze. Warto jednak się zastanowić co to oznacza w praktyce. Obniżanie podaży energii połączone z postępującymi niedoborami niezbędnych witamin i składników mineralnych sprawią, że z czasem problem będzie się pogłębiał oraz, że będą do niego dołączać kolejne. Czy więc metoda ta jest optymalna?
A mój kolega je, co chce, pilnuje bilansu i ma kaloryfer na brzuchu…
Kiedy podczas prowadzenia wykładów i szkoleń zwracam uwagę na fakt, iż nie tylko ilość, ale również jakość spożywanej żywności ma znaczenie tak dla ogólnie pojętego zdrowia jak i efektywności pracy nad sylwetką, spotykam się niekiedy z kontrargumentami typu: „a mój kolega je co chce i ma kaloryfer na brzuchu”… W takich wypadkach sugeruję zastanowić się adwersarzom, czego takie przykłady dowodzą. Warto bowiem odpowiedzieć sobie na pytanie, czy gdybym powiedział, że mój dziadek paląc przez większą część swojego życia przynajmniej paczkę papierosów dziennie dożył 89 lat stanowić świadectwo potwierdzające niezbicie, że palenie jest sposobem na zapewnienie sobie długowieczności? Albo chociaż czy jest to dowód na to, że palenie - skoro nie przedłuża życia – to przynajmniej nie jest szkodliwe dla zdrowia? Dopowiem, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu wierzono, że nie tylko nie ma niczego złego, ale wręcz twierdzono, iż papierosy mają właściwości lecznicze i pomagają w łagodzeniu dolegliwości związanych z gruźlicą i astmą. Mało tego – widok topowego sportowca palącego sobie w szatni przed zawodami nikogo nie dziwił. Wielu zawodników twierdziło, że „dymek” poprawia wyniki!
Dziś już oczywiście nikt w takie bzdury nie wierzy. Nie ulega bowiem wątpliwości, że palenie jest szkodliwe dla zdrowia i dla kondycji, ale negatywne skutki niekoniecznie pojawiają się od razu. Są też jednostki, które pomimo wielu lat tytoniowego nałogu czują się wyśmienicie, biegają w maratonach, wygrywają zawody. Nie oznacza to jednak, że informacje o negatywnych skutkach palenia są wyssane z palca.
W pewnym sensie podobnie jak w przypadku papierosów wygląda sytuacja ze spożywaniem śmieciowych pokarmów i żywieniem się w sposób nieodpowiedzialny. Oczywiście można tak jeść i zachować przez pewien czas dobry stan zdrowia i estetyczną sylwetkę, mało tego – można nawet odchudzać się w McDonalndzie, tyle że trudno uznać to za rozwiązanie racjonalne czy tez – optymalne. Czy to znaczy jednak, że w okresie odchudzania należy zrezygnować definitywnie z hamburgerów, lodów, sernika i i podobnych im pokarmów. Odpowiedź brzmi: nie! To jest jednak temat na osobny artykuł, który poświęcony zostanie zagadnieniu „oszukanych posiłków”.