W jedynym z poprzednich artykułów poświęciłem trochę uwagi niezbędnym nienasyconym kwasom tłuszczowym wskazując na ich rolę w profilaktyce miażdżycy, tym razem chciałbym pochylić się nad kwestią odpowiedniej podaży przeciwutleniaczy.
Przeciwutleniacze to związki chemiczne wykazujące specyficzną właściwości hamowania lub spowalniania procesu oksydacji (utleniania). W żywych organizmach związki te wykazują potencjał ochronny lub wspierają naturalne mechanizmy obronne komórek przed „atakami” wolnych rodników i innych reaktywnych form tlenu.
Choć w obiegowym przekonaniu przeciwutleniacze „spowalniają procesy starzenia”, to w praktyce ich rola jest dużo bardziej doniosła. Związki te mogą pomóc zapobiegać wielu chorobom, w tym – miażdżycy.
Zanim jednak zakupisz kolejny preparat zawierający „kompleks antyoksydantów”, podkreślić chciałbym, że wiele wskazuje na to, iż zdecydowanie lepszym ich źródłem jest konwencjonalna żywność niż suplementy i środki farmaceutyczne.
Tak więc należy zwrócić szczególną uwagę na odpowiednią ich podaż z żywności! Najlepszym źródłem są warzywa, owoce oraz zielona herbata, kawa, czerwone wino. W wielu wypadkach jednak faktycznie dodatkowa podaż w postaci suplementu związków takich jak rezweratrol, polifenole z zielonej herbaty, flawonoidy z cytrusów, a także witamin C i E może być zasadna w kontekście zapobiegania arteriosklerozie. Warto byłoby kwestię tę przedyskutować z dobrym dietetykiem lub lekarzem.
W jaki jednak sposób przeciwutleniacze przyczyniają się do zahamowania rozwoju miażdżycy? Przede wszystkim hamują one proces utleniania lipoprotein o małej gęstości (LDL – potocznie „zły cholesterol”). Oksydacja LDL ma istotne znaczenie w inicjacji i progresji i powstawaniu zmian miażdżycowych. Uważać jednak należy, by nie przesadzić z dawką, niektóre przeciwutleniacze bowiem w przypadku „przedawkowania” mogą zachowywać się jak pro-utleniacze i przynieść więcej szkód niż zysków.