Sportowcy, którzy nie decydują się na stosowanie dopingu bardzo często dość swobodnie podchodzą do tematu możliwej „wpadki” na badaniach antydopingowych. Tymczasem, jak pokazuje praktyka pozytywny wynik testu jest całkiem możliwy już przy przyjmowaniu niektórych suplementów diety, a także leków, które nie są kojarzone ze wspomaganiem zdolności wysiłkowych. Dlatego też warto mieć rozeznanie w materii substancji, których przyjmowanie może skutkować złamaniem sportowej kariery.
Interesująca historia dopingu – czasy starożytne
Warto wiedzieć, że historia dopingu jest równie długa jak historia konkurencji sportowych. Oczywiście dawny doping raczej nie przypominał współczesnego, ale działania mające na celu podniesienie zdolności wysiłkowych zawodników były podejmowane od „zarania dziejów”. Dla przykładu: już w starożytnej Grecji ówcześni atleci stosowali specjalne diety oparte na określonych gatunkach mięsa, by poprawić swoją formę przed rywalizacją. Duża popularnością cieszyły się rozmaite mikstury ziołowe dodające sił, odwagi i zmniejszające odczuwalnie bólu. Z jakich komponentów się składały? Tego dokładnie nie wiadomo, ale nie ulega wątpliwości, że Matka Natura ma do zaoferowania w tej materii bardzo wiele i niewykluczone, że udało się odkryć ten fakt również starożytnym Grekom.
Z pewnością takową wiedzę posiedli w miarę wcześnie dawni mieszkańcy Etiopii, którzy podejmując ze sobą zmagania podczas konkurencji, które przypominały w swojej idei zawody sportowe żuli bogate w kofeinę ziarna w celu poprawy kondycji. Niektóre plemiona Afrykańskie przed rozmaitymi sprawdzianami fizycznymi (podejmowane były one jednak najczęściej jako „test dorosłości”) stosowały także napoje alkoholowe zawierające kofeinę, które rzekomo powodowały „przypływ mocy” i których nazwa - „dop” - budzi dość jednoznaczne skojarzenia.
Historia dopingu – czasy nowożytne
Pierwsze potwierdzone i udokumentowane przypadki stosowania dopingu w erze nowożytnej sięgają roku 1865 (termin „doping” został użyty jako określenie fachowe pierwszy raz dopiero pod koniec XIX wieku). W roku 1889 słowo to pojawiło się w jednym z angielskich słowników. Były to jednak przypadki nieliczne, a zapiski dotyczące tej materii są średniej jakości. Prawdziwy przełom nastąpił dopiero pod koniec XIX w. wraz z odnowieniem ruchu olimpijskiego. Jak łatwo się domyślić, podczas pierwszej olimpiady nowożytnej oczywiście nie istniały żadne regulacje dotyczące wspomagania wysiłku, stąd też wielu sportowców stosowało rozmaite, niekiedy wręcz niedorzeczne praktyki dopingowe, co z czasem zaczęło budzić coraz większe zaniepokojenie. O jakich rozwiązaniach mowa?
Dla przykładu niektórzy sportowcy podczas biegu popijali wysokoprocentowe napoje alkoholowe. Inni zawodnicy aplikowali sobie iniekcje z dodatkiem strychniny. Osobom niezorientowanym pozwolę sobie wspomnieć, że strychnina to składnik trutki na szczury. W XX wieku bardzo lubianym dopalaczem kolarzy okazała się kokaina. Zawodnicy chętnie rozpowiadali jakich to mikstur nie stosują, niektórzy podchodzili do tematu bardzo kreatywnie mieszając różne substancje i publicznie deklarując, iż to dzięki nim osiągają takie a nie inne wyniki. Henri Pélissier, jeden z uczestników ówczesnego Tour de France stwierdził swego czasu, że do mety doprowadziła go „koka”...
Jak łatwo się domyślić sielanka nie mogła trwać wiecznie. Ówczesny doping szybko zaczął bowiem zbierać swoje żniwo. Już w 1896 roku w wyniku przyjęcia zbyt dużej dawki efedryny podczas wyścigu Paryż-Bordeaux zmarł znany kolarz - Artur Linton. Kilka lat później zapaści doznał Thomas Hicks. W 1967 roku dla odmiany z tego świata nagle zszedł Tom Simpson - brytyjski kolarz, w którego krwi wykryto spore ilości amfetaminy i alkoholu. Dla rozluźnienia atmosfery dopowiem, że zgon nie nastąpił podczas imprezy, ani rockowego koncertu, a w trakcie wyścigu! Znany biegacz - Dick Howard dla odmiany przedawkował heroinę! Podobnych przypadków było oczywiście dużo więcej. Takie statystyki rzuciły negatywne światło na ówczesne praktyki mające wspomagać zdolności wysiłkowe.
W efekcie w 1928 roku wprowadzono pierwsze regulacje prawne mające ukrócić proceder stosowania dopingu w sporcie. Międzynarodowa Federacja Lekkoatletyki Amatorskiej (IAAF), oficjalnie zakazała stosowania „substancji stymulujących". W ślad za nią poszły inne organizacje sportowe. Oczywiście takie ostrzeżenia nie wykluczyły substancji niedozwolonych ze sportu wyczynowego. Prawdziwa rewolucja natomiast nastąpiła dopiero pod koniec lat 60. XX wieku, wtedy to bowiem pojawiły się pierwsze testy antydopingowe na zawartość stymulantów.
Sterydy anaboliczne
Jak tylko organizacje sportowe zaczęły skutecznie egzekwować stosowanie się przez sportowców do ustalonych zakazów natychmiast pojawiło się nowe, nieznane wcześniej zagrożenie, czyli... sterydy anaboliczno-androgenne (SAA), takie jak testosteron i podobne mu substancje. Plotki głoszą, iż po raz pierwszy w sporcie zawodowym preparaty te zastosowane zostały w 1954 roku przez Rosjan biorących udział mistrzostwach w podnoszeniu ciężarów, odbywających się w Wiedniu. Radzieccy zawodnicy zdominowali te zawody prezentując niespotykaną dotąd formę i uzyskując spektakularne wyniki. Od tamtego momentu sterydy zaczęły robić zawrotną karierę środki wspomagające rozwój formy sportowej. Preparaty tego typu, choć nie dawały doraźnego pobudzenia i chwilowego zwiększenia wydolności, umożliwiały jednak przy konsekwentnym stosowaniu sukcesywną poprawę uzyskiwanych wyników. Efektem stosowania sterydów okazał się szybszy przyrost masy i siły mięśniowej oraz wzrost motywacji i poprawa regeneracji. Brak odpowiednich przepisów sprawił, że doping hormonalny stał się standardem, a męski hormon płciowy i jego pochodne zaczęły stosować również kobiety.
Kazus niemieckich pływaczek
Dość głośno zrobiło się o niemieckich pływaczkach, które zasłynęły m.in. tym, że na Mistrzostwach Świata w Belgradzie w 1973 zdobyły 10 z 14 medali, a na Igrzyskach Olimpijskich w Montrealu totalnie zdeklasowały swoje rywalki. Fakt ten odbił się szerokim echem na całym świecie, a gorącą atmosferę podgrzał jeszcze sam trener zawodniczek, który zapytany podczas wywiadu o podejrzanie męskie głosy swoich podopiecznych stwierdził, że „zawodniczki na zawody przyjechały pływać, a nie śpiewać”.
Przepisy regulacyjne
Oczywistym następstwem coraz bardziej ewidentnych przypadków stosowania SAA było wprowadzenie odpowiednich regulacji prawnych oraz sposobów ich egzekwowania – czyli testów antydopingowych umożliwiających wykrycie stosowania testosteronu i jego pochodnych. Przez długi okres jednak możliwe było „wymykanie się” z antydopingowej zasadzi dość prostym sposobem. Sytuacja się zmieniła w 2006 roku, kiedy wprowadzono nowe testy oceniające obecność niektórych izotopów (12C/13C) węgla w moczu. Nową metodę pomiarową wprowadzono bez zapowiedzi, rujnując tym samym karierę wielu sportowcom takim jak choćby Floyd Landis.
Stan aktualny
Pomimo rozwoju technik badawczych SAA nadal stosowane są w sporcie, nie tylko wyczynowym – ale także amatorskim. Podobnie wygląda sytuacja ze środkami pobudzającymi i innymi substancjami wykluczonymi z „legalnego wspomagania”. Dziś na liście substancji niedozwolonych widnieje kilkadziesiąt pozycji. Niektóre z nich to na pierwszy rzut oka zupełnie niewinne związki chemiczne, po które sięga się np. w czasie kataru! Mimo to obecność ich metabolitów w badanych próbkach pobranych od zawodników może być podstawą do dyskwalifikacji, zawieszenia, odebrania tytułów i kary pieniężnej! Zawodnicy niestety często nie zdają sobie z tego sprawy. Co więcej - zapominają też o tym niekiedy trenerzy!
Podział substancji niedozwolonych
Warto wiedzieć, iż środki uznane za dopingujące dzieli się wg pewnych kryteriów na określone podgrupy. Ma to pewne znaczenie, bo są takie substancje, których przykładowo nie wolno używać tylko w okresie startów w zawodach, podobnie jak są takie, których nie wolno stosować jedynie w określonych dyscyplinach. W dużym uproszczeniu podział wygląda następująco.
Substancje zabronione na i poza zawodami we wszystkich dyscyplinach sportowych:
- S0 Substancje niezatwierdzone
- S1 Środki Anaboliczne
- S2 Hormony peptydowe, czynniki wzrostu, substancje pokrewne i mimetyki
- S3 Beta-2 agoniści
- S4 Modulatory hormonów i anabolizmu
- S5 Diuretyki i środki maskujące
Substancje zabronione tylko na zawodach:
- S6 Stymulanty
- S7 Narkotyki
- S8 Kanabinoidy
- S9 Glikokortykoidy
Metody zabronione w sporcie na i poza zawodami:
- M1 Manipulacje krwią i składnikami krwi
- M2 Manipulacje chemiczne i fizyczne
- M3 Doping genetyczny
Substancje zabronione w określonych dyscyplinach sportowych:
- P1 Alkohol
- P2 Beta-Blokery
Jesteś sportowcem? To musisz wiedzieć
Wszyscy sportowcy startujący w zawodach w przypadku, których istnieje możliwość zbadania na obecność substancji niedozwolonych powinni zapoznać się z listą środków uznanych za dopingujące, (a z etycznego punktu widzenia – również sportowcy nie badani na obecność tych związków powinni ich unikać). Kompletny wykaz substancji na rok 2015 dostępny jest po kliknięciu w link.
Należy zwrócić uwagę na jeden bardzo ważny zapis, który mówi iż:
„Każda substancja farmakologiczna, której nie ujęto w dalszych sekcjach listy, a dla której żadna rządowa jednostka opieki zdrowotnej nie wydała pozwolenia na dopuszczenie do obrotu jako produktu leczniczego stosowanego u ludzi (np. leki będące w fazie badań przedklinicznych lub klinicznych, jak również leki, które zostały wyrejestrowane, zmodyfikowane narkotyki, substancje zatwierdzone tylko do stosowania w weterynarii) jest substancją zabronioną w sporcie, w każdym czasie.”
Powyższe sformułowanie jasno daje do zrozumienia, iż istnieje zagrożenie „wpadki” na badaniu na obecność substancji niedozwolonych również wtedy, jeśli nie ma jej w wykazie środków zakazanych. Dotyczy to związków, których jeszcze nie stosuje się w farmakologii (bo są w fazie testów przedklinicznych) a także substancji wycofanych z obrotu już jakiś czas temu.
Warto wiedzieć, że dostępne jest już aktualizowane opracowanie na rok 2016 dostępne tutaj:
Ciekawostki
Jak widać lista zabronionych substancji jest bardzo długa. Może to wydawać się dość przytłaczające, zwłaszcza że na listę związków „obserwowanych” trafiła właśnie kofeina... Dla rozładowania napięcia powstałego w wyniki studiowania lektury z załączonych linków mam dla sportowców i trenerów kilka relaksujących ciekawostek. Otóż dzisiejsze realia obfitują w okoliczności sprzyjające nieświadomemu przyjmowaniu substancji, które mogą dać wyniki dodatni podczas badań antydopingowych. Przykładowo, w 2011 roku 13 z 40 pozytywnych wyników próbek pobranych od naszych rodzimych sportowców było prawdopodobnie spowodowanych użyciem suplementów diety dla sportowców. Dlatego też należy zachować daleko posuniętą ostrożność w suplementacji, zwłaszcza warto wystrzegać się produktów nieznanych firm lub firm spoza UE, a także zdecydowanie trzeba unikać środków obfitujących w nieznane składniki.
Potencjalnie niebezpieczne może okazać się jednak nie tylko stosowanie suplementów diety, ale nawet wysoka konsumpcja mięsa! Przykładowo w dziczyźnie znaleziono... nandrolon! Związek z grupy sterydów anaboliczno-androgennych. Nie jest pewne jaką ilość dziczyzny trzeba byłoby spożyć by „zaliczyć wpadkę” podczas badania, ale uważa się, że taka możliwość istnieje! W mięsie niektórych zwierząt hodowlanych znajdowano także ślady clenbuterolu, innej niedozwolonej substancji. Tak więc życie samo zastawia pułapki nawet na uczciwie przygotowujących się sportowców...