Gdyby przeprowadzić ankietę i zapytać przypadkowych przechodniów, który z posiłków spożywanych w ciągu dnia jest najgroźniejszy dla sylwetki, zdecydowana większość uczestników bez mrugnięcia okiem wskazałaby kolację. Upowszechnił się pogląd, że jedzenie kolacji samo w sobie jest ryzykowne, że najlepiej jej unikać, a jeśli jeść, to skromną i wczesną –
najlepiej przed zachodem słońca. Czy jednak tego typu przekonania i obawy mają racjonalne uzasadnienie?
W świetle obowiązujących standardów...
Zgodnie z obowiązującymi standardami, szczególnie "energetycznym" (czytaj: obfitym w węglowodany, nie koniecznie te najlepszej jakości) posiłkiem w ciągu dnia winno być śniadanie. Następnie, kolejne posiłki jedzone w ciągu dnia najlepiej by był coraz to skromniejsze, przy czym ostatniego – w zasadzie w ogóle mogłoby nie być. Założenie to obrazuje starochińskie powiedzenie: "śniadanie zjedz sam, obiad z przyjacielem, a kolację oddaj wrogowi". Podobno na rzecz tego typu rozwiązań wskazuje fakt, iż rano jesteśmy najbardziej aktywni, a organizm – po całonocnym poście – najmocniej spragniony dowozu energii. Wieczorem natomiast zapotrzebowanie kaloryczne zmniejsza się, a metabolizm ulega spowolnieniu. Tak mówi teoria, a co na to praktyka?
Pomiędzy teorią a praktyką
Cóż, przedstawiony powyżej obrazek wydaje się faktycznie całkiem sensowny. W praktyce jednak nie ma co zbytnio ulegać takim złudzeniom. Gdyby wgłębić się w postawione założenia to łatwo dojść do wniosku, że sytuacja wcale nie jest taka oczywista.
Po pierwsze: brakuje przekonujących dowodów na to, że wieczorem przemiana materii jest wolniejsza niż rano. Tutaj wiele zależy od aktywności fizycznej. Niektóre osoby faktycznie bardziej aktywne są w pierwszych godzinach po wstaniu, inne natomiast aktywizują się po południu. Czy to idąc do pracy na drugą zmianę, czy też wybierając się do klubu fitness by zrobić trening, czy też – wracając ze szkoły lub pracy do domu i zabierając się za codzienne obowiązki, które wymagają pewnych nakładów energii.
Po drugie: brakuje dowodów na to, że jedzenie większych śniadań, a mniejszych kolacji korzystnie wpływa na masę i skład ciała. Mało tego, w jednym z badań zaobserwowano, że spożywanie obfitych śniadań doprowadza w konsekwencji do zwiększonego spożycia energii w ciągu dnia! Nie ma racjonalnych argumentów potwierdzających, iż organizm rano nastawiony jest na spalanie, a wieczorem na odkładanie energii w postaci zapasów. To są bardzo wątpliwe teorie.
Po trzecie: istnieją dowody na to, że przesuwanie pewnej dawki zjadanych w ciągu dnia kalorii na godziny wieczorne korzystnie wpływa na masę i skład ciała wspomagając odchudzanie. Efekt ten jest szczególnie widoczny w przypadku węglowodanów, których znaczna część zgodnie z obiegowymi przekonaniami winna znajdować się w śniadaniu a nie w kolacji. Efekt ten jest związany z wpływem kalorycznych rotacji na wydzielenia hormonu uczestniczącego w regulacji metabolizmu – leptyny.
Podsumowanie
Przekonanie mówiące, iż kolacja jest najbardziej "ryzykownym" z posiłków zjadanych w ciągu dnia nie ma racjonalnego uzasadnienia. Wszystko zależy od tego – po jakie pokarmy w ramach tego posiłku sięgniemy i ile zjemy. Zależnie od jakościowego i ilościowego spożycia pokarmu również przyjazne (bądź nieprzyjazne) dla sylwetki co kolacja mogą być: śniadanie, drugi śniadanie, obiad, podwieczorek, jak i nawet – spożywane pomiędzy posiłkami przekąski.
Treści prezentowane na naszej stronie mają charakter edukacyjny i informacyjny. Dokładamy wszelkich starań, aby były one merytorycznie poprawne. Pamiętaj jednak, że nie zastąpią one indywidualnej konsultacji ze specjalistą, która jest dostosowana do Twojej konkretnej sytuacji.