Indywidualny plan

Dietetyczny

Indywidualny plan

Treningowy

Indywidualny plan

Dieta + Trening

Opieka dietetyka i trenera Już od

Plan dieta + trening 29,99 zł/mies.

Opieka dietetyka Już od

Plan dietetyczny 26,66 zł/mies.

Opieka trenera Już od

Plan treningowy 23,33 zł/mies.

Plany dieta i trening
{{$parent.show_arts ? 'Artykuły' : 'Baza wiedzy'}}
Sklep

Fast-foody – czy faktycznie szkodzą?

Fast-foody – czy faktycznie szkodzą?
Artykuł powstaje w kolejnym roku trwania pandemii Covid-19, gdy wiemy już, że wskutek stosowanych lockdownów, przeciętny Polak zwiększył swoją wagę o prawie 2 kg. Jednak nie tylko przymusowa Izolacja jest winna temu, że jako naród, tyjemy.

Zachodni świat ciągle tyje

Nie jest to zresztą unikalna domena Polaków, gdyż naukowcy obserwują analogiczne trend wszędzie tam, gdzie stosowany jest model żywieniowy, umownie nazwany zachodnim. Jeśli nie wiesz, czym on się charakteryzuje, wystarczy, że rozejrzysz się dookoła siebie. Z pewnością zauważysz ludzi, którzy zjadają potrawy zawierające dużą ilość tłuszczów nasyconych oraz, co może jeszcze gorsze, typu trans. Ich posiłki bardzo często charakteryzują się wysokim indeksem glikemicznym, zawierają bowiem dużą ilość przetworzonych węglowodanów, a najczęściej zamiast wody płyny uzupełniają za pomocą słodzonych napojów. Całość „okrasza się” ciasteczkiem, lodami, czyli ogólnie słodyczami.

Żyjemy w raju smaków

Można powiedzieć, że otacza nas raj smaków i uczta dla kubków smakowych. Jednak niekoniecznie jest to raj dla naszego zdrowia. Zachodni styl odżywiania łączony jest z wieloma chorobami powszechnie nazywanymi „cywilizacyjnymi”. W tym momencie warto wspomnieć choćby o insulinooporności, zespole metabolicznym, cukrzycy typu 2, a nawet o możliwym spadku płodności. Oczywiście trudno uznać, że wszystkiemu winny jest wyłącznie taki styl odżywiania.

Zmniejszający się poziom aktywności fizycznej

Swoją wagę ma również to, że jako społeczeństwo, coraz mniej ruszamy się, a jeśli nawet zmuszamy się do aktywności ruchowej, to albo nie robimy tego regularnie, albo są to treningi, wykonywane kilka razy w tygodniu. W ciągu doby większość czasu spędzamy jednak siedząc i leżąc. 

Jak pokazują badania naukowe ta dodatkowa, „wymuszona” aktywność ruchowa nie jest w stanie zrekompensować codziennego, siedzącego trybu życia… Może więc w pewien sposób spowalniać postępujące szkody, wynikające z takiego stylu życia, a nie im zapobiegać… A jaki udział w zwiększaniu otyłości mają posiłki przetworzone, często utożsamiane z fast-foodami.

Fast-foody – czy faktycznie szkodzą…?

Pominę w poniższych rozważaniach zupełnie aspekt zdrowotny. Chciałbym skupić się na wynikach badaniu amerykańskich naukowców, którzy sprawdzili wpływ posiłku przetworzonego (w zestawieniu z produktem naturalnym o takiej samej kaloryczności), na parametr najczęściej znany pod skrótem TEF (thermal effect of foods) lub po polsku - efekt termiczny żywności.

Badanie naukowe

W badaniu wzięło udział 17. młodych osób bez otyłości. Spożywali oni kanapki przygotowane albo z pełnoziarnistych zbóż i słonecznika (pieczywo) wraz z żółtym serem, albo z „białego” chleba z przetworzonym serem. Każdy z uczestników mógł wybierać, czy zjadał porcję 600 kcal, czy 800 kcal. Kaloryczność obu posiłków (pełne/przetworzone) była za każdym razem taka sama. Nieznacznie różnił się profil makroskładników. Posiłek „pełen” zawierał 40% węglowodanów, 39% tłuszczów i 20% białka, podczas gdy „przetworzony” 50% węglowodanów, 33% tłuszczów i 15% białka. Naukowcy spekulują, że ta różnica może rzutować w około 5% na wynik badania. Siłą rzeczy różna (trzykrotnie) była również ilość zawartego w nich błonnika.

Wyniki i wnioski

O dziwo biorące udział w badaniu wyżej cenili smak posiłku „pełnego”. Poposiłkowy efekt termiczny posiłku „pełnego” wynosił średnio 576 (kJ, nie kcal). Ten wskaźnik w posiłku przetworzonym „dał” zaledwie 308 kJ. To przekładało się na zmniejszenie kaloryczności zjedzonego posiłku odpowiednio o prawie 20% kontra prawie 11%. Widzimy zatem, że procesy wymagane przez nasz organizm do strawienia posiłku „przetworzonego”, w odróżnieniu od „pełnego”, wymagają znacznie mniejszego wydatkowania kalorii.

Co jest powodem?

Dzieje się tak m.in. z powodu tego, że część „obowiązków wstępnych” w procesie trawienia została, zamiast przez nasz organizm, wykonana przez przemysł spożywczy. Wynika to choćby z procesu przygotowania ziaren do wypieku chleba, podczas którego zostają usunięte nie tylko witaminy, głównie z grupy B, minerały, fitoskładniki, ale też i błonnik.

Widzimy zatem, że nawet jeśli dokładnie liczymy kalorie, ale nie do końca przykładamy wagę do tego, z jakiego produktu one pochodzą, możemy dostarczać netto znacząco różne ilości energii. Jeśli dotyczy to pojedynczego posiłku, zapewne nie będzie to miało realnego przełożenia na możliwy wzrost tkanki tłuszczowej. Jeśli jednak większość diety pochodzi z produktów przetworzonych, nasze poczucie kontroli nad kaloriami może być niezwykle mylne.

Treści prezentowane na naszej stronie mają charakter edukacyjny i informacyjny. Dokładamy wszelkich starań, aby były one merytorycznie poprawne. Pamiętaj jednak, że nie zastąpią one indywidualnej konsultacji ze specjalistą, która jest dostosowana do Twojej konkretnej sytuacji.