Wszelkie rodzaje promieniowania oraz kwestia przetrwania po wybuchu wojny atomowej często są powracającymi tematami w prasie i internecie. Poza profesjonalnymi opracowaniami większość publikowanych informacji w sieci wprowadza w błąd. Sugeruje się np. iż promieniowanie sieci Wi-Fi czy komórkowych jest zabójcze dla człowieka, tymczasem naukowcy są dużo bardziej sceptyczni i powściągliwi w ferowaniu wyroków.
Prawdopodobnie tego rodzaju emisja nie ma dużego znaczenia dla zdrowia, o ile zachowuje się zdrowy rozsądek i używa, a nie nadużywa technologii. Przy wielogodzinnym codziennym rozmawianiu przez telefon komórkowy bez używania np. słuchawek bluetooth czy klasycznego przewodowego zestawu słuchawkowego rośnie ryzyko pojawienia się rzadkich rodzajów nowotworów mózgu.
Jak wygląda kwestia promieniowania związanego z pierwiastkami?
Przede wszystkim warto pamiętać, iż po wybuchu bomby atomowej energia jest zużywana:
w 50% na energię wybuchu (np. fala uderzeniowa),
w 35% na promieniowanie cieplne (fala cieplna),
w 15% na promieniowanie jądrowe (5% to początkowe promieniowanie uwolnione najdalej w ciągu 30 sekund, pozostałe 10% to promieniowanie szczątkowe, na które składa się promieniowanie indukowane i opad radioaktywny).
Bardziej szczegółowo wygląda to następująco
Czynniki rażenia broni jądrowej (wybuch z dominującymi reakcjami rozszczepienia):
fala uderzeniowa – 40%-60%,
promieniowanie cieplne – 30%-40%,
promieniotwórcze skażenie terenu – 10%,
promieniowanie przenikliwe – 5%,
impuls elektromagnetyczny – 1%.
Czynniki rażenia broni jądrowej (wybuch z dominującymi reakcjami syntezy):
fala uderzeniowa – 8%,
promieniowanie cieplne – 8%,
promieniotwórcze skażenie terenu – 70%,
promieniowanie przenikliwe – na poziomie minimalnym,
impuls elektromagnetyczny <1%.
Dla naszych rozważań warto zapamiętać, iż klasyczna bomba atomowa jest dość „czysta”, promieniotwórcze skażenie terenu jest niewielkie. Gorzej wygląda nowsza generacja ładunków termojądrowych - potrafią solidnie skazić teren.
Najgorzej przedstawia się eksplozja w elektrowni atomowej, której przykładem może być katastrofa reaktora w Czarnobylu 26 kwietnia 1986 r. Wbrew pozorom nie była to eksplozja nuklearna, wybuch przypominał raczej „brudną bombę”, czyli materiał promieniotwórczy rozrzucany poprzez klasyczne środki wybuchowe (trotyl, heksogen itd.). W Czarnobylu zadziałała wytworzona para, pojawił się też pożar. W czasach „żelaznej kurtyny” Polska miała się stać nuklearnym grobowcem, po którym przemaszerowałyby oddziały wojsk Układu Warszawskiego. Ogólnie rzecz ujmując, użycie broni jądrowej wcale nie różni się od zastosowania klasycznych materiałów wybuchowych, poza występowaniem promieniowania przenikliwego, termicznego oraz skażenia terenu. Jednak siła wybuchu jest nieporównywalnie większa. Specjaliści WHO oszacowali, że całkowita radioaktywność pochodząca z katastrofy w Czarnobylu była 200 razy większa niż łączna radioaktywność uwolniona z bomb atomowych zrzuconych na Hiroszimę i Nagasaki w 1945 r.
Fakty i mity
„Promieniowanie jest zawsze szkodliwe”
Mit. Według danych naukowych nikt nie zmarł od promieniowania po katastrofie w Fukuszimie (Japonia) w 2011 r. Według innych danych zmarła 1 osoba (pracownik elektrowni; może dlatego nie jest ujmowany w statystykach innych badaczy, tych dotyczących ludności). Tymczasem trzęsienie ziemi i tsunami (rodzaj fali np. po trzęsieniu ziemi) zabiły 1607 osób. Jednak wskutek przymusowej ewakuacji w Fukuszimie (np. chorych, osób w podeszłym wieku itd.) z ponad 164 tys. ewakuowanych zmarło ponad 2000 ludzi! Najwięcej zmarło z powodu fizycznego i psychicznego wyczerpania związanego z przemieszczaniem się.
Wniosek: Panika i błędne podejście do szacowania ryzyka są o wiele groźniejsze od samego promieniowania!
Okazuje się, iż w trakcie prób prowadzonych po II WŚ zrzucono ~500 ładunków o sile odpowiadającej 20 tys. eksplozji w Hiroszimie (była to dość prymitywna bomba atomowa - miała ok. 12,5-15,0 kiloton; maksymalnie detonowano ładunki o mocy ok. 50 megaton). 15 kiloton to odpowiednik zdetonowania 15 tyś. ton trotylu (TNT). Jak pisałem wcześniej, bomba atomowa to po prostu silniejsza eksplozja, której towarzyszą dodatkowe czynniki rażenia. Każda eksplozja nuklearna tworzy setki radionuklidów, z których wiele ma okres półtrwania wynoszący 3 miesiące lub mniej, tak że ich energia jest w większości dostarczana w ciągu pierwszych kilku miesięcy po detonacji. I faktycznie, największa część dawki promieniotwórczej pojawiła się w ciągu paru miesięcy, jednak eksplozja atomowa wyzwala również niektóre radionuklidy o dłuższej żywotności, takie jak cez-137 i stront-90 z okresem półtrwania około 30 lat, które współcześnie mają niewielki wpływ na ekspozycję radiacyjną ludności świata. Paradoksalnie po zrzuceniu bomby na Hiroszimę okazało się, że osoby narażone na większe dawki promieniowania żyły dłużej niż osoby narażone na mniejszą ekspozycję! Kluczem do rozwiązania tej sprzeczności jest wniosek, że hormeza radiacyjna stymuluje ludzkie mechanizmy obronne organizmu. Paradoksalnie osoby będące 7-10 km od epicentrum żyły krócej od tych będących 2,8 do 3 km od epicentrum. Okazało się też, iż osoby narażone na umiarkowane dawki promieniowania były narażone na o wiele mniejsze ryzyko powstania wielu rodzajów nowotworów. To samo zjawisko dotyczyło roślin, szkodliwe owady zniknęły z pól ryżowych. Pokazały się rośliny ponadprzeciętnie rozwinięte, jakby były tam stosowane specjalne nawozy. Rolnicy nie mogli się doczekać bogatych zbiorów. Jak widać hormeza nie dotyczy tylko ludzi. Niemniej szansę dobrych zbiorów na tamtym terenie zniweczyły tajfuny.
„Detoksykacja”
Mit. Większość ludzi wierzy, iż da się usunąć np. metale ciężkie poprzez wizytę w saunie. To ciekawe, biorąc pod uwagę, iż niektóre są w stanie przetrwać w naszym organizmie kilkadziesiąt lat! Tak samo jest z radioaktywnością. Pluton-239 może przetrwać 10 lat w wątrobie, ale dziesiątki lat, gdy jest składowany w kościach! Uran-238 jest w stanie przetrwać 100 dni, jod-129 aż 80 dni w tarczycy, niob-94 nawet kilkaset dni. Nie muszę dodawać, iż nawet kilka dni to wystarczający czas na dokonanie zniszczeń w organizmie człowieka. Tylko niewielkie dawki mogą mieć działanie ochronne (opisana wcześniej hormeza). W większości wypadków bez specjalnych interwencji, podawania leków, silnej zewnętrznej ingerencji (np. filtrowanie krwi, wymiana krwi), nie ma mowy o żadnej „detoksykacji”. Jest to wprowadzający w błąd termin.
„Po konflikcie nuklearnym jedynym pokarmem będą wodorosty i grzyby”
Takie tezy głosi się w prasie popularnonaukowej. W rzeczywistości wiele rodzajów grzybów może człowiekowi zaszkodzić, inne są trudno przyswajalne i mogą nastręczać liczne problemy. Zarówno grzyby, jak i wodorosty spożywane na co dzień wcale nie uznaje się za pożyteczne, niektóre mogą negatywnie wpłynąć nie tylko na układ trawienny, ale i na tarczycę. Pewna 45-latka doprowadziła do bardzo poważnych powikłań zdrowotnych, jedząc m.in. bogate w jod wodorosty. Zawierają one średnio do 1500 µg jodu w 1 g suszonego produktu. Normalnie gruczoł tarczowy wytwarza do 50 µg jodu dziennie, zalecana podaż w diecie wynosi 150-200 µg jodu dziennie. Rozwinęła się u niej nadczynność tarczycy. Poza tym wg wielu naukowców grzyby doskonale składują pierwiastki promieniotwórcze, np. ołów-210, rad-226, polon-210. Smacznego! W Centralnym Laboratorium Ochrony Radiologicznej prowadzono badania dotyczące wychwytu pierwiastków promieniotwórczych przez rośliny. Okazało się, że rad-226 jest pobierany przez rośliny przede wszystkim przez system korzeniowy, pobieranie przez liście było nieistotne. Najbardziej skażone były liście i łodygi, mniej korzenie, a najmniej ziarno. Najwięcej radioaktywności wychwytywały warzywa liściaste (np. sałata, szpinak, rukola), mniej warzywa korzeniowe (np. marchew, pasternak, pietruszka, burak ćwikłowy). Na dalszych pozycjach lokowała się trawa, pędy kukurydzy i ziarno.
Ciężko powiedzieć, jaki pokarm będzie dominował po konflikcie nuklearnym - zależy, w jakiej on będzie toczony skali (strategicznej czy taktycznej). Wyeliminowanie kilku dużych miast nie oznacza od razu, iż rolnictwo w danym kraju przestanie istnieć. Trudno oczekiwać, iż wodorosty i grzyby mogą zastąpić klasyczny pokarm, po prostu mają za mało wartości odżywczych.
Na zakończenie
Zamiast podsumowania napiszę, iż biorąc pod uwagę szkodliwość elektrowni węglowych dla środowiska (~80% energii w Polsce), energia atomowa wydaje się mniejszym złem. Wbrew obiegowym, błędnym opiniom to, iż Polska „węglem stoi” wcale nie jest okazją do chwalenia się. Tego rodzaju produkcja energii ma o wiele większy wpływ na zdrowie, niż nam się wydaje. Ponadto incydenty w elektrowniach jądrowych są niesłychanie rzadkie, a ciężko mówić o ekologii, skoro np. najnowocześniejszy samochód elektryczny zasila się energią pochodzącą z wyjątkowo brudnego i nieekologicznego źródła. Przypomina to zasilanie „ekologicznego” auta podręcznym agregatem Diesla przewożonym w przyczepce. To tak, jakby weganin ukradkiem podjadał kotleta mielonego.
Źródła:
Mgr inż. Marek Królikowski, Broń jądrowa i ochrona przed bronią masowego rażenia
Shizuyo Sutou i in. Black rain in Hiroshima: a critique to the Life Span Study of A-bomb survivors, basis
Treści prezentowane na naszej stronie mają charakter edukacyjny i informacyjny. Dokładamy wszelkich starań, aby były one merytorycznie poprawne. Pamiętaj jednak, że nie zastąpią one indywidualnej konsultacji ze specjalistą, która jest dostosowana do Twojej konkretnej sytuacji.