Niestety często zdarza się tak, że zamiast „razowego” kupujemy pieczywo „ciemne”, które w istocie jest czymś zupełnie innym.
Choć sam zbyt często pieczywa nie spożywam, ponieważ średnio toleruje je mój układ pokarmowy, to jednak jako dietetyk muszę być „na czasie” i znać skład produktów rynkowych, by móc polecać lub odradzać je swoim klientom. Co jakiś czas więc będąc na zakupach lustruję uważnie etykiety produktów spożywczych i staram się zapamiętać lub notuję istotne z mojego punktu widzenia informacje. Odwiedzam przy tym różne sklepy, ponieważ zauważyłem, że im dłużej przyglądam się jakiejś grupie produktów, tym bardziej przyglądają mi się pracownicy, w tym - ochroniarze, co jest dość krępujące. Po drugiej lub trzeciej wizycie w tym samym miejscu, z pewnością moje podejrzane praktyki zakończyłyby się próbą rewizji osobistej lub inną nieprzyjemną sceną.
Przywykłem już do tego, że produkty spożywcze bardzo często nie są tym na co wyglądają, a pieczywo zaraz obok wędlin zajmuje szczytową pozycję w moim prywatnym rankingu. I tak oto można „naciąć się” na chleby „wieloziarniste”, które od zwykłego pieczywa różnią się tylko dodatkiem barwnika i śladowymi ilościami sezamu i słonecznika. Są także produkty typu „cztery zboża”, które przygotowane zostały po prostu z kilku odmian oczyszczonej mąki. Wszystko byłoby OK, gdyby nie myląca, ciemna barwa takiego produktu. Z czego ona wynika? Przecież to oczywiste: z dodatku karmelu, który jak wiemy jest tradycyjnie używany do wypieku chleba od tysiącleci…
Co więc z chlebem razowym? Czy w ogóle można go w sklepach spotkać? Owszem można, wystarczy się jedynie schylić. W minimarkecie, w którym niedawno byłem, chleby pełnoziarniste czekały na mnie na wysokości moich kolan. W sumie słuszne posunięcie: chleb z pełnego ziarna nie traci świeżości tak szybko, jak pieczywo z białej mąki wyprodukowane z dodatkiem rozmaitych polepszaczy, więc nic się nie stanie jak trochę sobie poleży, a to, że nie każdy go znajdzie to, co z tego? Są przecież inne, barwione karmelem czy melasą.