Od pewnego czasu panuje trend polegający na obniżaniu kosztów produkcji wędlin poprzez zmniejszanie ilości najdroższego składnika, jakim jest… mięso. Specjalna mieszanka wody, soli i nieorganicznych polifosforanów sprawia, że mniej więcej z kilograma wieprzowiny uzyskać można niemal półtora kilograma wędliny, która wygląda jak szynka, z tą różnicą, że gdyby się uprzeć można byłoby ją wykręcić jak szmatę… No ale przecież zawsze można dodać taniego białka sojowego, żeby produkt był bardziej treściwy…
Paradoksalnie producenci starają się wychodzić naprzeciw oczekiwaniom klientów, którzy wybierając produkt, kierują się przede wszystkim ceną i niezbyt zwracają uwagę na to, co znajduje się w środku. Co więcej, sytuacja jest na tyle kuriozalna, że gdyby jutro jeden zakład produkcyjny wypuścił na rynek tańszą o 3 zł wędlinę zawierającą 5% mięsa i fakt ten nie spotkałby się z powszechnym oburzeniem, to inni producenci musieliby pójść jego śladem, albo – przestaliby być konkurencyjni i jak to się mówi – „poszliby z torbami”. Niestety tak wyglądają współczesne realia.
Nie ma więc co liczyć, że sytuacja się poprawi i nagle wędliny pojawiające się w naszych sklepach składać się będą wyłącznie z mięsa i ziołowych przypraw. Sądzić należy, że trend raczej wyglądać będzie odwrotnie. Dlatego należy dokonywać rozsądnych wyborów i pamiętać, że często dany produkt jest o połowę tańszy właśnie dlatego, że zawiera o połowę mniej mięsa niż droższe odpowiedniki. Bo dobre jakościowo wędliny można gdzieniegdzie dostać, jednak ich cena sprawia, że nie cieszą się zbyt dużym zainteresowaniem. Za kilogram porządnej szynki trzeba niestety zapłacić minimum 40 zł, a niekiedy o wiele więcej.
Alternatywą dla nafaszerowanych rozmaitymi wypełniaczami wędlin może okazać się przygotowane w warunkach domowych mięso, takie jak pieczony schab, grillowany indyk czy kurczak, którego po przygotowaniu można pokroić w plastry i używać do obkładu pieczywa. Takie rozwiązanie jest też ekonomicznie korzystne, gdyż ceny dobrej jakości surowego mięsa są zbliżone do cen tandetnych wyrobów wędliniarskich. Oczywiście łatwiej i wygodniej jest pójść do sklepu i zapłacić za gotowy do spożycia produkt, w takim wypadku warto jednak pamiętać, że zajadanie się wysokowydajną szynką nie ma nic wspólnego ze zdrowym odżywianiem.