Trenerzy “wyrastają” niczym grzyby po deszczu...
Byłoby idealnie, gdyby osoby pracujące z ludźmi i dla ludzi - bo na tym polega praca z klientem, były rzeczywiście wysoko wykwalifikowane, kompetentne, posiadały wiedzę i doświadczenie z zakresu treningu oraz przynajmniej miały pojęcie o odżywianiu się i suplementacji. Choć wydaje się to nieprawdopodobne, to ogrom z nich - zwłaszcza tych robiących wokół siebie największy szum czy to na siłowni czy też na fb - w kwestiach treningu zatrzymało się na “na schudnięcie to tylko dużo powtórzeń z małym obciążeniem”, najlepsza dieta “ryż, kurczak, brokuł, oliwa”...
Niestety wiele osób zajmujących się taką działalnością nastawionych jest przede wszystkim na agresywną reklamę samego siebie i szybki zysk. Nie ulega jakiejkolwiek wątpliwości, że założenie swojej strony - przy takim podejściu do pracy - może rzeczywiście przynieść oczekiwane rezultaty.
Treści na przeciętnym profilu jeszcze bardziej przeciętnego trenera
Muszę się przyznać, że - choć mam wielu znajomych trenerów - to rzeczywiście i z zainteresowaniem śledzę może 3 lub 4 profile, bo znajdują się na nich materiały ciekawe, unikatowe. Widać, że autor wie, co robi i po co to robi; te fanpage'e ociekają wiedzą i doświadczeniem - i z tego bardzo chętnie i z ogromną przyjemnością korzystam.
Co jednak najczęściej można zobaczyć na “ścianie” bardzo przeciętnego trenera? Oto moje spostrzeżenia:
- setki zdjęć prezentujących jego fantastyczną formę (warto podkreślić, że to, że ktoś wygląda dobrze niekoniecznie oznacza, że jest dobrym trenerem dla innych)
- wszelkiego rodzaju sentencje i motywatory - skopiowane z innych stron
- artykuły merytoryczne - jeżeli się pojawiają, to nie są jego autorstwa (czyli mam kolejny copy - past)
- zdjęcia jedzenia - jeżeli śledzicie kilka profilów trenerskich, to z pewnością zaobserwowaliście, że o poranku macie możliwość oglądania omleta w setkach wersji… Podobnie jest z obiadem, ale wtedy króluje kurczak z ryżem ;)
- fotki cheat meal`i - słodycze, fastfoody, alkohol - jeżeli pojawiają się od wielkiego dzwonu, to ok, każdy może pozwolić sobie na luz w diecie. Jednak kiedy takie świętowanie odbywa się np. raz w tygodniu i zawsze jest z niego pełna relacja na fb… - moim zdaniem demotywuje i nie stawia trenera w korzystnym świetle
- filmiki z treningów dokumentujące osiągnięcia i poczynania własne - to akurat cenny materiał, bo na jego podstawie można zweryfikować np. technikę ćwiczeń instruktora. Warto mieć też świadomość, że fakt, że to, że wyciska on 150 kg na płaskiej ławce wcale nie znaczy, że będzie potrafił otoczyć kogoś opieką trenerską na wysokim poziomie. Bycie dobrym zawodnikiem nie jest równoznaczne z byciem dobrym trenerem - to trzeba mieć na uwadze.