Temat niniejszego artykułu trzeba potraktować z pewnym przymrużeniem oka. Nie od dziś przecież wiadomo, że parówki z natury otrzymywane są z niskojakościowych, niekiedy raczej z roślinnych niż zwierzęcych składników. Niemniej jednak temat jest ciekawy i rozwojowy, okazuje się bowiem, że niektórzy producenci podejmują starania by złą sławę parówek zmazać i dzięki owym działaniom na rynku pojawiają się wersje tego smakołyku otrzymane – uwaga – z mięsa. Czy oznacza to, że sytuacja na rynku się zmienia? Czy można mówić o nowym trendzie? Czy parówki mogą stanowić wartościowy składnik diety?
Czym w istocie jest parówka?
Parówką nazywamy wędliną otrzymywaną z mocno rozdrobnionych surowców, poddanych obróbce cieplnej i zawierające dodatki przypraw. Jeśli chodzi o definicję to w zasadzie to ogólnikowe informacje mogą wyczerpać temat dając producentom dość dużą swobodę, jeśli chodzi o skład surowcowy parówek. Istnieją jednak jeszcze dodatkowe „obostrzenia” czyli normy, które spełniać musi dany produkt żywnościowy by mógł nosić dumne miano parówki. Okazuje się, że nie może on zawierać więcej tłuszczu niż 40%, mniej białka niż 9% i więcej wody niż 69%. Cóż, trudno uznać to za wyśrubowane standardy, ale w końcu nie możemy tutaj stawiać poprzeczki zbyt wysoko w końcu mówimy o – no właśnie – parówce…
Niemniej jednak udając się na zakupy i wkładając parówkę do koszyka tak naprawdę chcemy by spełniała pewne oczekiwania. Życzymy sobie m.in. by wśród surowców użytych do jej produkcji znalazło się mięso (im więcej – tym lepiej) oraz by lista wypełniaczy nie była zbyt długa. Okazuje się, że istnieją produkty spełniające te wymagania, ale są to raczej wyjątki. Tak naprawdę, większość parówek jedynie w 50 – 70% składa się z mięsa, a nietrudno znaleźć takie, które zawierają go mniej niż 30%! Co otrzymujemy w zamian? Oczywiście niechlubne dodatki takie jak MOM, emulsja (czyli skórki drobiowe lub wieprzowe), białko kolagenowe, białko sojowe, skrobia i… woda.
Parówki bezmięsne
Gdybyśmy przy wyborze parówek kierowali się jedynie ceną to szybko w marketowych lodówkach nacięlibyśmy się na produkty w ogóle nie zawierające mięsa, a w zamian oparte na wynalazkach takich jak MOM, czyli na tym co oprócz szkieletu zostaje, gdy mięso z tuszy zwierzęcej zostanie usunięte. I tak oto do wędlin totalnie bezmięsnych zaliczyć możemy parówki o uroczo brzmiących nazwach takich jak:
„Duetki clasic” (Konspol),
„Maluszki - paróweczki rodzinne” (Konspol),
„Parówki hot dog” (Indykpol).
Niewiele lepiej wygląda sytuacja w przypadku oferty Drobimexu, który oferuje parówki zawierające kilka procent mięsa (resztę stanowi oczywiście MOM i inne wypełniacze):
„Serdelki z kurcząt”,
„Parówki z kurcząt”.
Średni krajowa
Oprócz parówek bezmięsnych i prawie-bezmięsnych istnieje też spora grupa takich, które zawierają około 30-70% mięsa. Należą do nich m.in.:
„Parówki śniadaniowe z indykiem” (Morliny),
„Parówkowe przeboje” (Konspol),
„Drobisie” (drobimex).
Czy też trochę lepsze (ponad 60% mięsa):
„Parówki koktajlowe” (Sokołów),
„Premium – sardelki z cielęciną” (Tarczyński),
„Morlinki z indykiem” (Morliny).
Warto tutaj dodać, że zazwyczaj produkty „z dodatkiem cielęciny” mają jej 1 – 4% w składzie.
Parówki z wyższej półki
W ostatnim czasie dość wyraźnie i konsekwentnie poszerza się oferta parówek, które w ponad ¾ składają się z mięsa. Jest to zawartość podobna do tej, jaką cechują się topowe wędliny o dumnie brzmiących nazwach takie jak „szynki” i „polędwice”. Do tego elitarnego grona należą m.in.:
„Duetki Premium” (Konspol),
„Rarytaski z piersią kurczaka” (Indykpol),
„Parówki drobiowe z cielęciną” (Krakus).
Szczególna grupę stanowią jednak parówki o zawartości mięsa wynoszącej 90 – 97%. Tak! Takie też istnieją, a należą do nich:
„Parówki z szynki” (Krakus),
„Parówki z filetem” (Drobimex),
„Parówki z szynki” (Tarczyński)”.
Nie muszę chyba dodawać, że im większa zawartość mięsa w parówce tym wyższa też jej cena…
Parówka jako skalnik zdrowej diety?
Skoro wiemy już, iż istnieją parówki składające się wyłącznie z mięsa to warto zadać sobie pytanie dotyczące tego czy włączenie ich na stałe do diety jest pomysłem dobrym. W końcu przecież, mięso to źródło białka oraz wielu ważnych składników mineralnych i witamin. Cóż, niby tak jest, ale trzeba zdać sobie sprawę z jednej ważnej rzeczy. Otóż pomiędzy wędlinami i świeżym mięsem nie ma i pewnie nigdy nie będzie znaku równości. Parówki to produkty mocno przetworzone technologicznie, zawierające pakiet składników, które trudno uznać za pożądany składnik diety. Mowa tutaj choćby o konserwantach. Istnieją dowody na to, że regularna konsumpcja wędlin negatywnie wpływa na zdrowie. W przypadku świeżego mięsa odpowiednio przetwarzanego w warunkach domowych – takich dowodów brakuje. Poza tym surowce mięsne używane do produkcji parówek są zazwyczaj mocno tłuste. Tłuszcz oczywiście jest ważnym składnikiem diety, ale nie koniecznie ten pochodzący z parówek. Wartość energetyczna tego typu wynalazków jest dość wysoka i włączając je do menu łatwo przesadzić z kaloriami, zwłaszcza że ich smakowitość (będąca czynnikiem zachęcającym do dalszej konsumpcji) jest bardzo wysoka, co związane jest z „unikalnym” składem surowcowym.
Podsumowanie
Nawet najlepsze parówki nie stanowią pożądanego składnika zdrowej diety, nie oznacza to oczywiście, że okazjonalna ich konsumpcja jest zabójcza dla zdrowia i sylwetki, niemniej jednak warto przy ewentualnej degustacji zachować umiar, a na co dzień – wstrzemięźliwość.
Treści prezentowane na naszej stronie mają charakter edukacyjny i informacyjny. Dokładamy wszelkich starań, aby były one merytorycznie poprawne. Pamiętaj jednak, że nie zastąpią one indywidualnej konsultacji ze specjalistą, która jest dostosowana do Twojej konkretnej sytuacji.