Jako dietetyk często spotykam się ze sformułowaniem: „zupełnie nie rozumiem, dlaczego nie mogę schudnąć, bo przecież tak naprawdę jem bardzo mało, jak wróbelek”. Niedoszacownie ilości spożytych pokarmów i ich wartości energetycznej jest wyjątkowo powszechnym zjawiskiem i większym stopniu tendencje do zaniżania dotyczą Pań. Skąd wynikają takie rozbieżności pomiędzy ilością spożywanego pokarmu a naszymi wyobrażeniami?
Koncentrowanie się na innych czynnościach
Bynajmniej nie sprzyja kontrolowaniu jakości i ilości spożywanego pokarmu wykonywanie kilku czynności naraz. Liczne obowiązki, życie w biegu i dzielenie czasu pomiędzy pracą a domem sprawiają, iż mało kto może sobie pozwolić na celebrowanie posiłków. Najczęściej sięgamy po niezdrowe przekąski – a potem o tym zapominamy, oglądając telewizję, siedząc przed komputerem, prowadząc samochód czy też robiąc zakupy. Znacznym niedoszacowaniem wyróżniają się pokarmy spożywane podczas spotkań towarzyskich, np. rodzinnych biesiad – zwłaszcza, jeżeli pojawia się na nich alkohol, a talerze i półmiski na stole są często wymieniane.
Przegłodzenie
Świadome tłumienie uczucia głodu, przy jednoczesnym nieumiejętnym bilansowaniu jadłospisu sprawia, że nasz organizm będzie chciał sobie skompensować powstałe niedogodności. Mało tego, będzie nas uporczywie „nakłaniał”, abyśmy sięgnęli po coś słodkiego, w konsekwencji doprowadzając do tego, że zjemy więcej niż nam się wydaje.
Nieprawidłowe postrzeganie wartości produktów żywnościowych
Badania wskazują, iż często wartość energetyczna (jakość także) pokarmów oceniana jest na podstawie ceny oraz jego wielkości. Powstaje w związku z tym wiele nieporozumień – zwłaszcza w kontekście posiłków zamawianych w restauracjach, co do których nie mamy stuprocentowej pewności odnośnie użytych składników i receptury przygotowania. I tak np. sałatka, która objętościowo nie zajmuje zbyt wiele miejsca, a oprócz tego zawiera warzywa i mięso – może okazać się istną bombą pustych kalorii, ze względu na majonezowy sos i panierowane mięso smażone na głębokim oleju.
Błędy pomiarowe i nieznajomość własnych możliwości
Dość często słyszę, że np. „ja nie dam rady zjeść 200g mięsa w jednym posiłku”. Tymczasem bardzo często rzeczywistość jest zupełnie inna, tylko nasze „oko” niezbyt wprawnie szacuje ilość. Duże znaczenie ma też smakowitość przygotowywanych potraw oraz sposób podania. Potrawy wystawione na półmiskach na stole – zamiast nałożone bezpośrednio na talerz, utrudniają kontrolowanie ilości spożywanych pokarmów, sprawiając, iż jemy więcej niż nam się w rzeczywistości wydaje.
Kalorie w płynie
Nie sposób nie wspomnieć o tuczącym potencjale słodkich napojów, herbat zaprawianych syropem owocowym czy miodem, soków owocowych, napojów energetycznych, izotoników czy nabiału smakowego (np. jogurtów owocowych, mlek smakowych). Tendencja polegająca na niewliczaniu energii z płynów do dziennego bilansu energetycznego jest zjawiskiem powszechnym i znacznie wypacza wyobrażenia dotyczące ilości spożytych kalorii.
Podsumowanie
Trudności w szacowaniu ilości spożywanych pokarmów mogą stanowić poważną przeszkodę w drodze do uzyskania szczupłej sylwetki. Można zweryfikować swoje podejście do ilości konsumowanych kalorii, prowadząc skrupulatny dziennik żywieniowy i koncentrując się mocniej na mechanizmach związanych z samokontrolą. Warto także wziąć pod uwagę fakt, iż ocena „na oko” może być zawodna i zaopatrzyć się w wagę kuchenną, która zweryfikuje nasze podejście względem gramatury produktów żywnościowych.
Treści prezentowane na naszej stronie mają charakter edukacyjny i informacyjny. Dokładamy wszelkich starań, aby były one merytorycznie poprawne. Pamiętaj jednak, że nie zastąpią one indywidualnej konsultacji ze specjalistą, która jest dostosowana do Twojej konkretnej sytuacji.