W zeszłym roku ukazało się badanie, które przełamało definitywnie dotychczasowy tok myślenia. Badanie przeprowadzone przez naukowców z Wydziału Epidemiologii i Zdrowia Publicznego University College London wykazało, że posiadanie dodatkowych kilogramów wcześniej lub później odbije się na zdrowiu.
W opisanym badaniu wzięło udział 2521 mężczyzn i kobiet w wieku 39-62 lat. Dokonano pomiaru wagi, stężenia cholesterolu, glukozy, ciśnienia tętniczego, a także wrażliwość insulinową.
Do grupy tak zwanych zdrowych otyłych zaliczono te osoby, które pomimo BMI wskazującego na otyłość, posiadały wyniki badań w normie. Co ciekawe, obserwacje prowadzono przez okres 20 lat.
Wśród grupy “zdrowych otyłych” osób u ponad połowy odnotowano w tym czasie pogorszenie stanu zdrowia. Badania wykazały, iż u ponad 30% badanych stan zdrowia znacznie pogorszył się już po 4 latach od rozpoczęcia eksperymentu.
Zaledwie 11% ”zdrowych otyłych” udało się obniżyć swoją początkową wagę.
Badanie to pokazuje, że nie istnieje coś takiego jak “zdrowa otyłość”. Jest to jedynie stan przejściowy. Konsekwencje zdrowotne prędzej czy później dadzą o sobie znać u większości osób, których dotyka problem otyłości.
Inne badania sprawdzały wpływ aktywności fizycznej u osób otyłych na ich stan zdrowia. Wykazano, że zarówno aerobik, jak i codzienny 20-minutowy szybki spacer, mogą zmniejszyć ryzyko zgonu o prawie 50% w porównaniu do osób, które są nieaktywne fizycznie. Zaobserwowano, że więcej korzyści z uprawiania sportu odnotowuje się u osób posiadających wskaźnik BMI w normie. Im mniejsza nadwaga, tym więcej korzyści z aktywności fizycznej odnotowujemy. Osoby otyłe nawet, gdy ćwiczą bardziej intensywnie niż osoby szczupłe osiągają mniej korzyści.
Podsumowując, otyłość nie jest stanem naturalnym i niesie za sobą wiele konsekwencji zdrowotnych. "Zdrowa otyłość" to mit. Osoby takie wykazują tendencję, aby przejść do złego stanu zdrowia w czasie. Szkodliwe skutki “zdrowej otyłości” mogą być po prostu opóźnione.