Śledząc zmagania zawodników startujących w ultra maratonach, przebiegających kilkadziesiąt kilometrów w biegach (ulicznych, górskich, ekstremalnych) z pozycji średnio wytrenowanego amatora łatwo dojść do przekonania, że w takich zawodach biorą udział jedynie wybitne jednostki obdarzone pakietem super-genów. Chociaż pewne uwarunkowania genetyczne oczywiście mają tutaj znaczenie, to jednak prawda jest taka, że pierwsze miejsca w zawodach zdobywa się przede wszystkim odpowiednio ukierunkowaną, ciężką pracą, a ekstremalne obciążenia organizm jest w stanie znieść tylko wtedy, jeśli jest odpowiednio odżywiony i właściwie nawodniony.
Zawodnicy dość często poświęcają sporo uwagi właściwemu doborowi obuwia, stroju, napoju izotonicznego, inwestują w rozmaite gadżety, „idą z duchem czasu”, a pomijają kwestię podstawową i mającą kluczowe znaczenie dla postępu – czyli odżywianie. Przekonanie, zgodnie z którym elementarne błędy w diecie można zniwelować preparatem witaminowym, żelem energetycznym, batonem i odżywczy napojem jest naiwne. Niestety „bez diety, nie ma atlety”, na nic zdadzą się wiadra potu wylane na treningach, pomysłowe gadżety i największa nawet determinacja, jeśli organizm będzie źle odżywiony i nieprawidłowo nawodniony.
Należy zdać sobie sprawę, że błędów żywieniowych pielęgnowanych przez lata nie da się ani wyprowadzić w tydzień, ani też w tydzień nadrobić. Tymczasem wielu zawodników, których miałem okazję poznać, zwracać zaczyna uwagę na to co pojawia się na ich talerzach dopiero przed zbliżającymi się zawodami. Wtedy przychodzą do głowy im pytania dotyczące tego, co jeść na tydzień, a co na dwa dni przed zawodami, a co spożywać w trakcie trwania konkurencji. Niestety nawet najbardziej zmyślne strategie przedstartowe mogą nie być tak skuteczne, jak wcześnie wprowadzone, zdrowe i przemyślane nawyki żywieniowe.
Odpowiednia dostępność składników energetycznych (węglowodany i tłuszcz), budulcowych (białko, składniki mineralne, kwasy tłuszczowe) oraz regulatorowych (witaminy) i balastowych (włókno pokarmowe) jest bowiem potrzebna nie tylko w dniu sprawdzianu, ale także w trakcie nabywania adaptacji wysiłkowej, czyli w okresie robienia formy. Rozpoczęcie „diety” na kilka dni przed zawodami porównać można do rozpoczęcia przygotowań treningowych na tydzień przed udziałem w maratonie…
Rola diety w rozwijaniu formy sportowej w dyscyplinach wytrzymałościowych wciąż jest niedoceniana, ponieważ nadal popularne są praktyki niemające uzasadnienia. Ciągle niestety pokutuje przekonanie, zgodnie z którym „cukier krzepi” i diety wielu sportowców przeładowane są niskojakościowymi produktami żywnościowymi, dostarczającymi głównie rafinowanych węglowodanów (słodycze, białe pieczywo, płatki śniadaniowe dla dzieci, dżemy, słodzone napoje), a ubogie są w witaminy, składniki mineralne, błonnik, niezbędne kwasy tłuszczowe. Skutkiem takich praktyk po pewnym czasie jest specyficzny rodzaj niedożywienia, objawiający się obniżeniem kondycji psychofizycznej, odporności immunologicznej oraz większą podatnością na kontuzje.
Dietetyka sportowa jest dziedziną rozwijającą się niezwykle intensywnie, już dziś ma do zaoferowania naprawdę wiele zawodnikom dyscyplin wytrzymałościowych na każdym poziomie wytrenowania. Uważna lektura fachowych opracowań naukowych i popularno-naukowych dotyczących sposobu komponowania diety sportowej, czy też konsultacja z wykwalifikowanym dietetykiem mogą okazać się dla wielu osób krokiem milowym w rozwijaniu formy sportowej.