Kult białka
Białko jest makroskładnikiem, do którego mężczyźni przywiązują największą wagę. Mięso, nabiał czy odżywki białkowe często postrzegane są jako jedyny wymagający skrupulatnej analizy składnik jadłospisu – bo w końcu białko buduje mięśnie i chroni przed katabolizmem, czyż nie? Niby tak, ale zaniedbywanie kwestii związanych choćby z zapotrzebowaniem organizmu na pozostałe składniki takie jak węglowodany, tłuszcze, witaminy, skutecznie utrudni pracę nad estetyką sylwetki. Sposób odżywiania należy postrzegać w sposób kompletny, a nie tylko przez pryzmat wyłącznie jednego składnika pokarmowego.
Niechęć do warzyw
Wszelka zielenina i kolorowe sałatki postrzegane są jako typowo “damskie jedzenie”. (Czy widział ktoś faceta zamawiającego w restauracji sałatkę?) Stereotypowy mężczyzna nie ma miejsca w żołądku na roślinne wypełniacze, a kwestie ewentualnych niedoborów czy składników pokarmowych załatwia kompleksowym preparatem witaminowo-mineralnym. Takie podejście zdecydowanie negatywnie odbija się na zdrowiu i sylwetce. Pokarmy pochodzenia roślinnego dostarczają ważnych z punktu widzenia pracy nad wyglądem składników – nie tylko witamin i składników mineralnych, ale także przeciwutleniaczy czy błonnika. Żadna multiwitamina nie zastąpi konwencjonalnych produktów żywnościowych..
Niesmaczne posiłki
Chociaż mówi się, że najlepszymi kucharzami są mężczyźni, to jednak wielu panów przedkłada względy praktyczne nad smakowitość przygotowywanych posiłków. Kuchnia ciągle zbyt często postrzegana jest wyłącznie jako domena kobiet. Mężczyźni natomiast gotując wykazują przede wszystkim praktyczne podejście – “ważne aby zbyt długo nie przebywać wśród garów”. Konsekwencją jest monotonny, oparty na 2-3 potrawach jadłospis, powielany dzień w dzień. Monotonne jedzenie w końcu popycha danego delikwenta w ramiona budki z kebabem – ochota na zjedzenie czegoś smacznego jest po porostu nie do pokonania. Niezależnie zatem od stopnia zaawansowania umiejętności kulinarnych, warto w miarę możliwości wzbogacać swój kuchenny repertuar o nowe posiłki i smaczne dania – dzięki temu opcja zjedzenia pizzy czy hamburgera nie będzie wydawała się aż tak atrakcyjna.
Weekendowe szaleństwo
Gdyby nie weekendy, święta i urlopy to zdecydowanie więcej panów mogłoby się pochwalić wysportowaną i zadbaną sylwetką. Jest to swoją drogą pewne kuriozum, gdyż z jednej strony brak czasu stanowi skuteczną wymówkę do podjęcia działań mających na celu poprawę wyglądu, to z drugiej strony nadmiar wolnego czasu też nie jest specjalnie pomocny. Spotkania ze znajomymi czy rodziną nie muszą się jednak zawsze sprowadzać do nielimitowanego objadania czy podjadania niskojakościowych przekąsek – kwestią podstawową jest obranie właściwych priorytetów i odpowiednio wysoki poziom motywacji.
Napoje poza kontrolą
Koncentrując się na jedzeniu, mężczyźni często nie przywiązują należytej uwagi do tego co piją. I tak do śniadania szklanka soku jabłkowego, w pracy napój energetyczny, na treningu napój izotoniczny, po południu cappuccino a w międzyczasie woda mineralna smakowa, a na weekend piwko lub dwa- czyli tak naprawdę sporo dodatkowych, “pustych kalorii”, nie uwzględnianych w dziennym bilansie. Stąd też biorą się stwierdzenia typu: mało jem, a mimo to nie chudnę. Warto zatem zlustrować dzienną podaż płynów i pomyśleć o włączeniu bardziej wartościowych napoi, np. wody mineralnej, herbat, etc.