Wolne rodniki kojarzą się nam głównie z negatywnymi skutkami stresu oksydacyjnego, starzeniem się organizmu, uszkadzaniem tkanek i narządów oraz ze zwiększonym ryzykiem występowania chorób nowotworowych. Analogicznie też przeciwutleniacze, czyli związki neutralizujące reaktywne formy tlenu postrzegane jako „przyjaciele” chroniący nas przed negatywnymi skutkami stresu oksydacyjnego.W rzeczywistości jednak sytuacja jest trochę bardziej skomplikowana, co wyjaśnię w dalszej części artykułu. Najpierw chwilę uwagi poświecę temu, w jaki sposób antyoksydanty sprzyjać mogę rozwojowi muskulatury.
Wolne rodniki to twory niezwykle reaktywne, chętnie wchodzące w reakcje ze związkami posiadającymi wiązania podwójne. Wolne rodniki mogą bardzo łatwo doprowadzić do uszkodzenia kwasów nukleinowych (doprowadzając do upośledzenia struktury i funkcji komórek) czy też utlenienia lipidów wchodzących w skład błon komórkowych, zaburzając przy tym działanie receptorów błonowych odbierających sygnały wysyłane przez hormony takie jak insulina czy testosteron. Jeśli komunikaty hormonalne (np. dotyczące nasilenia przemian anabolicznych) nie zostaną właściwie odczytane przez komórkę, nie dojdzie do wzmożonej syntezy białek. Odpowiednia dostępność antyoksydantów, takich jak witaminy E czy C, koenzym Q10 czy związki fenolowe, neutralizując wolne rodniki ochronić może pojedyncze komórki, a co za tym idzie całe tkanki i narządy przed negatywnymi skutkami stresu oksydacyjnego, tworząc sprzyjające warunki do rozwoju muskulatury.
Zanim jednak popadniemy w hurraoptymizm, warto sobie uświadomić, że tak źle nam się kojarzący stres oksydacyjny może mieć nie tylko patologiczny, ale również fizjologiczny charakter. Istnieją bowiem takie okoliczności, w których wzmożona aktywność wolnych rodników jest jak najbardziej pożądana, sytuacją taką jest np. okres powysiłkowy. Wzmożona aktywność wolnych rodników konieczna jest dla wywołania hipertrofii mięśniowej i wystąpienia zjawiska zwanego adaptacją wysiłkową, wykazują one bowiem zdolność do pobudzania czynników transkrypcyjnych, pobudzając tym samym syntezę białek mięśniowych. Innymi słowy wolne rodniki działają pro-anabolicznie! Na podstawie powyższych informacji stosunkowo łatwo się domyślić, że stosowanie silnych antyoksydantów w okresie okołotrenigowym nie jest najszczęśliwszym pomysłem, ponieważ doprowadza do stłumienia aktywności wolnych rodników powstałych na skutek wysiłku fizycznego i może potencjalnie znosić pozytywny jego wpływ na rozwój mięśni.
Wnioski
Warto zdać sobie sprawę z tego, że wolne rodniki i przeciwutleniacze mają dwa oblicza. Zarówno przesadny lęk przed potencjalnymi skutkami stresu oksydacyjnego, jak i daleko idący entuzjazm w stosunku do antyoksydacyjnych właściwości niektórych witamin czy innych związków jest po prostu niesłuszny. Podstawowym źródłem składników o charakterze antyoksydacyjnym powinna być konwencjonalna żywność. Znakomitym ich źródłem są przede wszystkim owoce i warzywa, orzechy i nasiona, zielona i czarna herbata, kakao, kawa, przyprawy ziołowe i korzenne oraz czerwone wino. Związki te mogą okazać się pomocne w stymulowaniu rozwoju muskulatury, o ile jednak nie są przyjmowane w zbyt dużych dawkach w okresie bezpośrednio powysiłkowym.