Mężczyzn nie było, nie ma i nie potrzeba…? Może mi to pani jeszcze raz przeczytać…? Zacząłem może nieco przewrotnie i na wyrost, ale wszyscy miłośnicy „Seksmisji” Juliusza Machulskiego doskonale pamiętają ten cytat.
Obecnie nie jesteśmy jeszcze na etapie naszych bohaterów, nie obudziliśmy się bowiem w zupełnie innym świecie. Jeśli jednak sprawy dalej będą podążały w tym samym kierunku, kto wie, czy całkiem niedługo ten scenariusz nie przerodzi się w smutną rzeczywistość. Mimo tego, że medycyna stoi na coraz wyższym poziomie, dotyczy to również dziedziny zajmującej się płodnością ludzi, to jednak na całym świecie obserwuje się niepokojący trend, który dotyka coraz większą liczbę osób.
W czym tkwi problem?
Bazując na doniesieniach Światowej Organizacji Zdrowia, dowiadujemy się, że blisko 50 mln par rocznie nie może doczekać się potomka. Szacuje się, że (w przekroju globu) na niepłodność cierpi między 8 a 12% osób. Przyjmuje się, że za między 40 a 50% wszystkich przypadków niepłodności odpowiadają (oczywiście nieświadomie) panowie. Problem jest tym poważniejszy, że u około co czwartej pary lekarze mają problem ze zdiagnozowaniem przyczyny niepłodności… Jako przyczyny najczęściej wymienia się starzenie się społeczeństwa, wpływ zanieczyszczeń na środowisko, a co za tym idzie również i naszą dietę oraz nadmierny stres zawodowy. Z pewnością jednak nie są to wszystkie przyczyny — wrócimy do tego niżej.
Plemniki wymierają! Przerażające statystyki!
Naukowcy zajmujący się tym problemem od wielu już lat biją w dzwony. Jednak obserwując świadomość społeczeństwa, wnioskuję, że albo ich wysiłki są niewystarczające, albo dzwony, których używają, są zbyt małe. Mało kto bowiem zdaje sobie sprawę z następujących faktów. Już w roku 1992. Carlsen wraz ze współpracownikami (Dania) podkreślali, że w ciągu ostatnich 50. lat (czyli sięgając do okresu 2. wojny światowej…) nastąpił znaczący spadek jakości nasienia.
Analiza naukowa
Jeśli w spermie mężczyzny znajduje się mniej niż 40 mln/ml plemników, oznacza to, że znacząco spada szansa na poczęcie dziecka. O ciekawą analizę pokusił się w roku 2017. (publikacja) wielonarodowy zespół naukowców z Izraela, Stanów Zjednoczonych, Danii, Brazylii oraz Hiszpanii. Celem sprawdzenia, czy faktycznie całkowita liczba plemników i ich stężenie spada na przestrzeni lat, przeanalizowali doniesienia naukowe z lat 1981-2013. To, co czytamy we wnioskach z tego badania, faktycznie jest przerażające!
Wnioski
Okazuje się bowiem, że zarówno stężenie plemników, jak i całkowita ich liczba, co roku, regularnie spada. Tempo wynosi nieco mniej niż 1% każdego roku! Co gorsze, na horyzoncie nie widać żadnej możliwości wypłaszczenia tego spadku. Jest to zatem postęp zbliżony do liniowego, co może prowadzić nas do konsekwencji, o których wspominałem humorystycznie (jeszcze) na początku artykułu.
Niezwykle ciekawa jest dodatkowo analiza tempa spadku w zależności od tego, gdzie mieszkają mężczyźni. Okazuje się bowiem, że największy spadek zarówno samego stężenia plemników, jak i całkowitej ich liczby, obserwowano w krajach o wysokim stopniu rozwoju/uprzemysłowienia. Sądzę, że możemy Polskę do tych krajów zaliczyć. W tym przypadku, niestety… Wymieniając krainy geograficzne, naukowcy wspomnieli o Ameryce Północnej, Europie, Australii i Nowej Zelandii. Dla kontrastu, mężczyźni mieszkający w Ameryce Południowej, Azji i Afryce, jeśli w ogóle doświadczają spadku omawianych tutaj parametrów, to jest on niewielki.
Jest zatem (niewielka?) szansa dla naszego gatunku. Choć naukowcy są tutaj nieco sceptyczni, gdyż nie dysponowali wystarczającą ilością badań (z tamtych rejonów) z końca ubiegłego wieku. Mężczyźni z rejonów, do których również my się zaliczamy, doświadczyli większego spadku liczby plemników (rocznie około 1,6%), a także ich stężenia (rocznie nieco poniżej 1,5%).
Te małe procenty być może nie rozpalają zbytnio wyobraźni. Posłużę się zatem danymi całościowymi dla mężczyzn z rejonów uprzemysłowionych:
- Łączny spadek stężenia plemników wynosił 52,4%!
- Łączny spadek ilości plemników wynosił 59,3%!
Warto podkreślić dodatkowo, że sama objętość nasienia nie uległa zmianie. Metoda „na oko” nie będzie zatem, w tym przypadku, miarodajna. Musimy pamiętać, że spadek liczby plemników nie oznacza jedynie problemów z płodnością i zdolnością do posiadania potomka… Obserwowany na przestrzeni lat trend spadku stężenia plemników oraz ich ilości, jest zbieżny z równie często postulowanym spadkiem poziomu testosteronu u mężczyzn. Co gorsze, spadek liczby plemników i ich koncentracji, oznacza nie tylko problemy związane z płodnością, ale również przez wielu badaczy łączony jest z ogólnym pogorszeniem stanu zdrowia mężczyzny, a w konsekwencji zwiększoną śmiertelnością.
Przyczyny
Wyżej wspomniałem już o tym, że przyczyn takiego stanu rzeczy naukowcy upatrują m.in. w zanieczyszczeniu środowiska, które nas otacza. Co za tym idzie, pogorszeniu sposobu odżywiania się i nadmiarowi stresów. Przyglądając się bliżej temu zagadnieniu, musimy dodać do nich również np. palenie papierosów przez matkę w okresie ciąży czy ekspozycję na środki ochrony roślin, w dorosłym życiu mężczyzny. Niektórzy naukowcy dopisują do tej listy także otyłość, zwiększoną ekspozycję na promieniowanie elektromagnetyczne, nadmierną konsumpcję alkoholu, niekorzystny wpływ wolnych rodników oraz braki dietetyczne w mikroelementach.
Co można zrobić? Drobne podpowiedzi
Ze względu na to, że plemniki są bardzo wrażliwe na nadmierną ilość wolnych rodników, dieta powinna zawierać dużą ilość owoców i warzyw, a jeśli jest z tym pewien problem, celowa suplementacja antyoksydantami może również być w tym przypadku pomocna. Z drugiej strony mężczyźni muszą zadbać w swojej diecie o odpowiednio duże spożycie pierwiastków śladowych takich jak miedź, selen, cynk, czy magnez, gdyż odgrywają one niezwykle ważną rolę w zdolności mężczyzny do poczęcia potomka. Również w tym przypadku na pierwszym miejscu powinna być postawiona właściwie skonstruowana i realizowana dieta, a w przypadku, gdy jest problem z dostarczeniem odpowiedniej ilości pierwiastków śladowych celowa suplementacja, może stanowić jej uzupełnienie.