Opcji do wyboru jest oczywiście wiele, od klasycznych trzydniowych głodówek, przez diety eliminujące spożycie mięsa, nabiału lub cukru, po kuracje przeprowadzane na specjalnie zaprojektowanych koktajlach – wszystko to ma jedno zadanie: usunąć z organizmu skumulowane toksyny, poprawić zdrowie, sylwetkę i samopoczucie.
Zdecydowana większość popularnych diet to przysłowiowe „nabijanie ludzi w butelkę”. Eliminacja z diety kawy, mleka czy czerwonego mięsa nie koniecznie wspomoże procesy detoksykacyjne, podobnie jak opieranie swojego menu na samych grejpfrutach, jajach, bananach czy jogurtach z otrębami.
Są także modele żywieniowe bardziej przemyślane, jak choćby dieta dr Ewy Dąbrowskiej stanowiąca adaptację do polskich warunków diety Bircher-Bannera. Jednak i ta metoda w swoich uzasadnieniach takich, a nie innych praktyk jest dość kontrowersyjna, niemniej trudno nie dostrzegać pewnej przewagi nad wieloma egzotycznymi żywieniowymi „wynalazkami”. Osoby, które chciałby zdecydować się na eksperyment powinny jednak najpierw poradzić się lekarza lub dobrego dietetyka - istnieją bowiem przeciwwskazania do stosowania takich zabiegów, liczyć się należy z możliwymi niepożądanymi konsekwencjami.
Wspólnym elementem większości diet „oczyszczających” jest restrykcja kaloryczna, ograniczenie spożycia produktów pochodzenia zwierzęcego, a często i zbóż oraz opieranie swojego menu na niskoenergetycznych warzywach i owocach.
W kontekście przyjętych zasad zdrowego żywienia fundowanie sobie niedoborowych w wiele ważnych składników pokarmowych diet jest niepoprawne. Diety oczyszczające często są skrajnie niskokaloryczne i niskobiałkowe co w dłuższej perspektywie czasowej doprowadza do spowolnienia metabolizmu, a w dalszym etapie do niedożywienia, które może nastąpić tym prędzej im bardziej aktywni fizycznie jesteśmy.
Mimo to jednak pewne założenia teoretyczne są godne uwagi, restrykcje kaloryczne czy okresowa rezygnacja z niektórych pokarmów na korzyść innych, może mieć pewne uzasadnienie.
