Jak więc traktować warzywa podczas układania diety?
Warto zwrócić uwagę na to, że poszczególne warzywa różnią się między sobą kalorycznością i nie powinny być traktowane jako jednolita grupa produktów spożywczych. Trudno się nie zgodzić ze stwierdzeniem, że spożycie ziemniaków, fasoli, kukurydzy, batatów w sposób istotny może wpłynąć na dzienną podaż kalorii. Podobnie logicznym jest, że trudno jest wpłynąć na bilans kaloryczny poprzez objadania się sałatą czy zielonym ogórkiem.
Osobiście proponuję w wypadku zdecydowanej większości warzyw, zwłaszcza tych zjadanych w niewielkich ilościach, w ogóle nie zawracać sobie głowy kaloriami (chyba że jesteśmy na diecie ketogennej, gdzie trzeba bardzo pilnować ilości spożywanych węglowodanów). Wyjątkami od tej reguły są natomiast warzywa strączkowe, ziemniaki, bakłażany, bataty, oliwki a także karczochy, gotowana marchew, korzeń pietruszki, buraki. Warto także pamiętać, że rozmaite przetwory z warzyw (np. warzywa konserwowe, suszone) mają zdecydowanie wyższą kaloryczność niż warzywa nieprzetworzone.
Uważać trzeba także na warzywa podsmażane. Formalnie jedynie przypominam, że smażenie pokarmów może wpływać na ich kaloryczność, a wypadku warzyw – zwiększać ją kilkukrotnie. Wynika to z faktu, że w czasie obróbki termicznej i po jej zakończeniu tłuszcz wnika w głąb ich struktury. Stąd też, choć surowe brokuły dostarczają w 100 g około 30 – 40 kcal, to brokuły po usmażeniu mogą kalorii dostarczać zdecydowanie więcej, tak więc w takim wypadku należy oczywiście wziąć to pod uwagę i uwzględnić w całodniowym bilansie.
Reasumując można powiedzieć, że warzywa – choć są źródłem składników odżywczych o charakterze energetycznym – to w większości kalorii zawierają stosunkowo niewiele. Poza kilkoma wyjątkami kaloryczność warzyw świeżych i gotowanych można po prostu pominąć. Oczywiście mam tu na myśli diety konwencjonalne osób amatorsko zajmujących się sportem. W wypadku zawodników przygotowujących się do zawodów (np. kulturystów), sytuacja wygląda nieco inaczej.