Po powrocie do domu przeszukałam internetowe fora i różnego rodzaju portale. Na większości z nich wyczytałam, ze słoiczki to najlepsze rozwiązanie. Znajdziemy w nich najlepszej jakości warzywa, owoce i mięso w odpowiednich proporcjach, z certyfikatem Instytutu Matki i Dziecka. Sugerowano, iż żadna mama nie przygotuje sama tak wartościowych posiłków, gdyż nie będzie potrafiła ich prawidłowo zbilansować. Nad zawartością słoiczków czuwają natomiast specjaliści. Jeśli więc chcemy zadbać o dobro i zdrowie naszych dzieci, powinniśmy karmić je „słoiczkami”.
Producenci żywności dla niemowląt zapewniają, że produkty wykorzystywane do przygotowania potraw są wysokiej jakości.
Skoro producent obiecuje, że wytwarza super zdrowy produkt, to większość rodziców go kupi, w trosce o swoje dziecko. To jest typowe psychologiczne zagranie wielkich koncernów.
Jednak niezależnie od wysokich standardów produkcji posiłków, które trafiają do sklepów, nie ulega wątpliwości, że im krótsza droga żywności z pola na stół, tym żywność ta jest zdrowsza.
Marchewka zwykle kilka dni po zerwaniu trafia na bazar, następnie do naszego domu, do garnka i na talerz dziecka. Ta w słoiczkach jest najczęściej kilka razy mrożona i rozmrażana, pasteryzowana, transportowana i przechowywana. Taki produkt nie jest już tą samą marchewką z bazaru. Zawartość witamin i minerałów w takich produktach oraz ich przyswajalność jest dużo mniejsza.
Zawsze powinniśmy wychodzić z założenia, że jeśli sami coś ugotujemy, to możemy być pewni tego, jakich składników użyliśmy i czego dodaliśmy do potrawy. Inaczej 100% pewności mieć nie możemy.
Zbyt łatwo ulegamy modzie i zapewnieniom producentów. Zbyt szybko zaczynamy czerpać wiedze z etykiet słoiczków, zamiast posłuchać doświadczonych mam i babć. Słoiczki istnieją dopiero od kilkunastu lat. Wcześniej bez nich wychowanych zostało wiele pokoleń dzieci.
Owszem korzystanie z gotowych wyrobów jest wygodne i pozwala na oszczędność czasu.
Korzystanie z gotowych rozwiązań wtedy, kiedy naprawdę tego potrzebujemy to dobry pomysł. Jednak opieranie diety dziecka wyłącznie o posiłki ze słoiczków to niezbyt dobre rozwiązanie.
Należy oczywiście pamiętać o tym, by czytać skład produktów, które planujemy podawać dzieciom. Mimo tego, ze producenci zapewniają nas o wysokiej jakości produktów dla dzieci, w wielu z nich możemy znaleźć zagęszczacze czy cukier.
Szczególnie uważać należy na wszelkiego rodzaju deserki, kaszki czy herbatki. Są one bardzo mocno dosładzane.
Pierwsza z brzegu kaszka dla niemowląt od 6 miesiąca życia, to: mąka owsiana 43%, mleko następne 33% (odtłuszczone mleko w proszku, serwatka odmineralizowana), tłuszcz roślinny (zawiera lecytynę sojową – emulgator), węglan wapnia, witaminy: C, niacyna, kwas pantotenowy, E, B1, A, B6, kwas foliowy, K1, D3, biotyna, b12; dwufosforan żelazowy, siarczan cynku, siarczan miedzi, jodek potasu, cukier.
Sporo tego, jak na produkt, który w zasadzie powinien być jak najprostszy w swoim składzie.
Gotowe herbatki dla dzieci to w głównej mierze cukier i jego zamienniki z dodatkiem aromatu, np. rumianku. Z pewnością tego typu produkty nie wpłyną na zdrowie i dobre samopoczucie dziecka. Lepiej wybierać herbaty ziołowe. Jeśli zajdzie taka potrzeba delikatnie dosładzać je miodem. Pamiętajmy jednak, że jeśli dziecko od początku otrzymuje herbatki niedosładzane, to nie będzie miało problemu z ich wypijaniem.
Dodać jeszcze należy, ze jedzenie słoiczkowych dań rozleniwia dzieci. Dieta półtorarocznego dziecka nie powinna opierać się jedynie o różnego rodzaju papki i deserki. Dzieci nie uczą się w ten sposób gryzienia. Ich układ trawienny nie rozwija się prawidłowo. Zbyt długie opieranie diety dziecka na produktach nie wymagających gryzienia prowadzi do tego, iż w rezultacie dzieci te najchętniej spożywałyby jedynie kaszki, jogurty, serki, przeciery i napoje.
Podsumowując, samodzielnie przygotowanie potraw dla dziecka stwarza okazje, by zmienić styl żywienia całej rodziny na zdrowszy. Posiłki przygotowane samodzielne są świeższe, bardziej apetyczne, a my jesteśmy pewni tego, co się w nich znajduje. To wszystko zdecydowanie przemawia za wyższością posiłków przyrządzanych w domu. W moim przekonaniu do zalet jedzenia słoiczkowego możemy zaliczyć jedynie wygodę, szybki czas przygotowania i funkcjonalność, np. w trakcie podróży. O ile słoiczki goszczą w diecie dziecka od czasu do czasu, to nic się złego nie dzieje. Czasami rzeczywiście wygodniej jest zabrać słoik, niż pakować inne dania. Jednak opieranie diety wyłącznie o tego typu produkty wydaje się, co najmniej nierozsądne.