Oczywiście, że nie. Istnieje wiele różnych alternatyw i w niemalże każdej sytuacji możliwe jest wybranie mniejszego zła.
Najważniejsze żebyśmy mieli określony swój cel, a do tego zapotrzebowanie kaloryczne i na makroskładniki. Początkowo pilnowanie rozkładu może być bardzo czasochłonne, ponieważ ważymy produkty, wbijamy je do kalkulatora żywności, niekiedy ważymy przed obróbką i po obróbce by wyliczyć proporcje jeśli szykujemy np. pasztet, danie jednogarnkowe, ciasto, czyli produkty złożone z kilku składników. Z czasem jesteśmy w stanie oszacować jakie ilości są nam potrzebne aby przygotować sobie odpowiednio zbilansowany posiłek. I nie chodzi tutaj o pamiętanie wszystkich wartości. Jak to mówią „nie jesteśmy apteką” a kilkugramowe odchylenia od założeń szkody na pewno nie wyrządzą.
Umiejętność oszacowania porcji znacząco może przyspieszyć przygotowywanie posiłków w domu.
A co jeśli jedyną opcją zjedzenia czegokolwiek jest wizyta w pobliskim sklepie lub restauracji? Jest kilka bardzo prostych rozwiązań!
W restauracji zwracaj uwagę na sposób przyrządzenia potrawy. Wybieraj mięsa i ryby grillowane, gotowane, duszone lub pieczone. Unikaj smażonych i panierowanych oraz z dodatkiem sosów, które zwykle są na bazie śmietany, majonezu itp. Jako dodatek najbezpieczniejszy będzie ryż i ziemniaki gotowane lub pieczone, ale warto dopytać czy są pieczone w piekarniku, czy tak jak frytki zostają wrzucone do pojemnika z tłuszczem. Unikaj dań z makaronami, ponieważ z reguły są z sosem lub zapieczone z dużą ilością sera, a to znacząco podnosi kaloryczność posiłku.
Jeśli chcesz zjeść coś lekkiego postaw na sałatkę – tutaj wybór zwykle jest szeroki: z mozzarellą, łososiem, kawałkami kurczaka itp. Jeśli są z sosem zdecyduj się na oliwę lub winegret, zrezygnuj z pieczywa, które zazwyczaj jest dodawane do sałatek.
Czasami nawet na restaurację nie ma czasu, pozostają więc szybkie zakupy w sklepie spożywczym. Zwykle da się coś wybrać i ułożyć zbilansowany posiłek:
- źródło białka – wędzona ryba, wędzona pierś z kurczaka, kabanosy, serek wiejski, opcjonalnie porcja odżywki białkowej (w sklepach z suplementami można kupić saszetki 30g, można również zawsze mieć przy sobie awaryjną porcję białka);
- źródło tłuszczu – orzechy (np. migdały, włoskie, brazylijskie), pestki dyni, tłusta ryba wędzona (np. łosoś), gotowe wędliny z dobrego sklepu mięsnego z wyższą zawartością tłuszczu;
- źródło węglowodanów – razowe pieczywo lub wafle ryżowe, owoce (np. banany, jabłka, gruszki i inne).
Nie są to produkty o najwyższej jakości i na pewno nie możemy ich postawić na równi z ciepłym posiłkiem przyrządzonym w domu, jednak w sytuacji awaryjnej lepszym wyborem będzie zjedzenie kilku wafli ryżowych, banan i serek wiejski niż białą bułkę z szynką delikatesową lub batoniki musli dające złudne wrażenie dietetycznej żywności.
Podsumowanie
Życie w pośpiechu nie służy naszej diecie, ale nie znaczy to, że jest wymówką. Wybierajmy mniejsze zło w postaci łatwo dostępnych produktów. Istotne jest to by taki rodzaj żywienia nie był podstawą naszej diety. Dbajmy o to by część naszych posiłków w ciągu dnia była jedzona w spokoju, na ciepło i najlepiej własnoręcznie przyrządzona. Kierujmy się zdrowym rozsądkiem i nie popadaniem w skrajności. Jeżeli nie mamy planów startowych, ograniczeń zdrowotnych to zjedzenia raz na jakiś czas czegoś “niedozwolonego” nie powinno nam zaszkodzić.