Wiele osób zastanawia się co jest bardziej opłacalne, zakup karnetów do klubu czy sprzętu do domu. Każde rozwiązanie ma swoje plusy i minusy.
Trening w domu ma jednocześnie wielką zaletę i wadę — sprzęt, który jest zawsze wolny
Z jednej strony nikt nie będzie wchodził Ci w paradę i przeszkadzał w realizacji planu, z drugiej będzie bardzo ciężko o asekurację, a nie wszystkie ćwiczenia dają się wykonywać samodzielnie (szczególnie bardziej zaawansowani, używający większych obciążeń przy przysiadach, wyciskaniu leżąc). Często w klubach spotyka się „kluby dyskusyjne” – osoby, które spędzają połowę czasu na rozmowach – zamiast ćwiczeniu. W domu ten problem przestaje istnieć. Wykonujesz założony plan i kończysz trening.
Z drugiej strony, jeśli w klubie spotkają się bardziej ambitni zawodnicy – mogą się nawzajem dopingować do lepszego treningu – w domu będzie o to bardzo ciężko. Do ćwiczeń w domu trzeba mieć o wiele większą motywację, znów może być to zaleta, jak i wada. Niestety, jak wynika z moich obserwacji większość kupowanych do domu sprzętów np. do "treningu brzucha" (np. ab wheel) - zwykle po krótkim czasie kurzy się w kącie.
Zanim zainwestujesz co najmniej kilkaset złotych — zastanów się, czy warto. Równie bezsensowne jest kupowanie karnetu na rok z góry, jeśli nie wiemy, czy będziemy trenować. Weź pod uwagę możliwość odniesienia kontuzji, wiele klubów uwzględnia jedynie zwolnienie lekarskie (L4) – w innym wypadku karnet nie zostanie zawieszony i stracisz pieniądze.
Ćwiczenia w domu to jeden podstawowy problem – brak miejsca i sprzętu
Mało kto może pozwolić sobie na urządzenie prywatnej sali treningowej jak Mariusz Pudzianowski, Jesse Marunde czy Svend Karlsen. Co ciekawe, ten ostatni oprócz posiadania prywatnej hali do treningu (dosłownie!) – również musiał korzystać z profesjonalnej siłowni, w mieście. W swojej wielkiej siłowni miał dosłownie wszystko, a mimo to ciągle brakowało jakiegoś elementu. Być może także asekuracji? (na filmie z treningów tego zawodnika widać, jak często korzystał z pomocy partnerów np. do przysiadów przednich – które teoretycznie nie wymagają nadzoru).
Bogato wyposażona siłownia to koszty, na które niewielu może sobie pozwolić
Z drugiej strony wraz z postępem czasu i rozwojem siły — koszt samego obciążenia może być ogromny. Im dłużej trenujesz, tym bardziej urozmaiconych bodźców treningowych wymagasz. Nie wystarczą same przysiady dla mięśni ud czy zwykłe wyciskanie leżąc (dla klatki piersiowej). Ok., masz już sztangę, ławkę, nawet stojaki – i ... teraz musisz kupić komplet hantli? Nawet te regulowane będą uciążliwe dla treningu. Brakuje gryfów łamanych, poręczy, klatki do przysiadów, podwyższeń do martwego ciągu, podestu do ćwiczeń ciężarowych i martwego ciągu? Zawsze czegoś będzie brakowało. A koszty mogą być liczone w tysiącach złotych.
Piwnice, strychy i powierzchnie mieszkalne rzadko nadają się do treningu
Głównie ze względu na hałas, słabą wentylację, odporność podłogi/konstrukcji budynku na gigantyczne przeciążenia. Kto kiedykolwiek robił martwy ciąg w piwnicy, przyzna mi rację. Sąsiedzi z pewnością nie ucieszą się z kilkudziesięciu uderzeń żelaza o podłogę. Możesz doposażyć się w maty, podkładki gumowe, specjalne opony zakładane na sztangi – ale to kolejne koszty! Dodatkowo wentylacja w piwnicy pozostawi wiele do życzenia.
Podsumowanie
Jak widać nie da się rozstrzygnąć tego zagadnienia, zanim dokonasz zakupów przemyśl dobrze – co Ci się bardziej opłaci, w perspektywie kilku lat treningu