Indywidualny plan

Dietetyczny

Indywidualny plan

Treningowy

Indywidualny plan

Dieta + Trening

Opieka dietetyka i trenera Już od

Plan dieta + trening 29,99 zł/mies.

Opieka dietetyka Już od

Plan dietetyczny 26,66 zł/mies.

Opieka trenera Już od

Plan treningowy 23,33 zł/mies.

Plany dieta i trening
{{$parent.show_arts ? 'Artykuły' : 'Baza wiedzy'}}
Sklep

Odchudzanie a problemy z zajściem w ciążę

O tym, że nieumiejętne odchudzanie, polegające na stosowaniu przesadnie niskokalorycznych diet, może nieść za sobą negatywne konsekwencje dla kobiecego (i nie tylko kobiecego) organizmu wiedzą dziś chyba wszyscy. Niestety mało kto zdaje sobie sprawę, jak dotkliwe mogą być to skutki. Aspekt niechcianych następstw wynikających z nieumiejętnego odchudzania przedstawiany bywa często w powierzchownej formie, w ramach której wspomina się jedynie o „spowolnieniu metabolizmu” czy „utracie mięśni”, co nie przemawia wystarczająco mocno do wyobraźni. Tymczasem w praktyce nieodpowiedzialne podejście do redukcji tkanki tłuszczowej może prowadzić do zaburzenia funkcji rozrodczych. W niektórych wypadkach mogą być to skutki trwałe!

Dlaczego niskokaloryczna dieta wpływa na funkcje rozrodcze?

Cokolwiek byśmy sobie nie myśleli na temat mechanizmów rządzących naszym organizmem, to w istocie rzeczy są one genialne. Dotyczy to również regulacji funkcji rozrodczych, które w dużej mierze uzależnione są od sposobu odżywiania, w tym przede wszystkim od spożycia… nie, nie tłuszczu – jak głoszą niektórzy „postępowi” specjaliści, a od spożycia energii ogółem. Koszt energetyczny całej ciąży może sięgać 80 000 kcal. To naprawdę sporo. W sytuacji, w której organizm „odczuwa”, że dostępność energii z pożywiania jest niska (a żadne zwierzę na ziemi nie ogranicza celowo spożycia energii by schudnąć – jak robią to ludzie), po prostu wyłącza funkcje reprodukcyjne. Skutkiem tym w szczególności zagrożone są aktywne fizycznie i odchudzające się intensywnie kobiety.

FHA czyli brak miesiączki typu funkcjonalnego

Brak miesiączki typu funkcjonalnego (w skrócie FHA – z ang.: functional hypothalamic amenorrhoea), to przypadłość która w szczególności dotyka sportsmenki dyscyplin, w których obowiązują kategorie wagowe, jak i coraz częściej – kobiety trenujące rekreacyjnie, dla własnej satysfakcji, ale – w celach sylwetkowych. Problem wiąże się z zaburzeniem pulsacyjnego wydzielania gonadoliberyny (GnRH) przez podwzgórze i będące jego konsekwencją obniżenie produkcji hormonu luteinizującego (LH) i fulikulotropowego (FSH) przez przysadkę. O ile GnRH pobudza przysadkę, to produkowane przez nią LH i FSH wpływają bezpośrednio na jajniki – jeśli ich wydzielanie jest zbyt niskie, endokrynne funkcje jajników ulegają osłabieniu i dochodzi do spadku poziomu estrogenu, a także w końcu – do zaniku miesiączki.

Skąd się bierze FHA?

Regulacja funkcji rozrodczych u kobiet jest bardzo skomplikowana, nie ma sensu omawiać jej w szczegółach, bo byłoby to bardzo czasochłonne, warto jednak mieć świadomość, że w procesach regulacyjnych biorą udział hormony, które także uczestniczą w regulacji gospodarki energetycznej.

Jednym, z takich hormonów jest leptyna, która opisana została w osobnym opracowaniu, dostępnym po kliknięciu poniższego linku:

Leptyna jest hormonem, który informuje mózg o dostępności energii. Oprócz leptyny w regulacji funkcji reprodukcyjnych biorą także udział hormony takie jak grelina, a także neuropeptyd Y i, odkryta w roku 2003, kisspeptyna. Grelina, zwana hormonem głodu, także bierze udział w przesyłaniu informacji dotyczących dostępności energii i pobudzaniu mechanizmów, mających na celu zwiększenie poboru pokarmu.  Mając te dane na uwadze łatwo zrozumieć, że parametry rozrodcze i energetyczne są ze sobą powiązane. I faktycznie tak jest.

Pewne znaczenie w tej materii mają także najprawdopodobniej:

  • aktywność fizyczna,
  • niski poziom tkanki tłuszczowej,
  • niedobór snu.

Tym niemniej jednak to właśnie niska podaż energii z pożywieniem jest czynnikiem kluczowym, którego wpływ na rozwój FHA jest najlepiej udowodniony i nie budzi na dziś dzień wątpliwości.

Pułap zwiększonego ryzyka

Kwestię bezpiecznej podaży energii, albo bezpiecznego deficytu kalorycznego, można byłoby rozpatrywać w różnym kontekście. Bez wątpienia pewne znaczenie mają indywidualne cechy danej kobiety, związane choćby z masą i składem ciała. Badania naukowe pokazują, że ryzyko wystąpienia FHA gwałtownie zwiększa się w sytuacji, w której dzienna podaż energii spada poniżej 30 kcal energii dostępnej na kg beztłuszczowej masy ciała. Energia dostępna to ilość dostarczanych kalorii z pożywienia umniejszona o wydatki związane z aktywnością treningową. Tak więc obniżanie kaloryczności diety poniżej wspomnianego pułapu niesie za sobą ryzyko wystąpienia zaburzeń funkcji reprodukcyjnych u kobiet aktywnych fizycznie. Zarówno trenujące Panie, jak i ich trenerzy i dietetycy powinni o tym fakcie pamiętać.

Temat kortyzolu

Przy okazji omawiania zagadnień związanych z FHA warto poruszyć temat kortyzolu, przede wszystkim dlatego, że u kobiet borykających się ze wspomnianym zaburzeniem notuje się często podwyższony poziom tego hormonu, zwłaszcza w odpowiedzi na wysiłek. Tutaj warto podkreślić, że wbrew obiegowym przekonaniom kortyzol nie jest „złym” hormonem, którego należy się obawiać, a chwilowe jego zwyżki związane np. z wysiłkiem fizycznym nie są zagrożeniem dla organizmu ani dla pracy nad sylwetką – nie ma potrzeby, by w takiej sytuacji stosować jakieś zabiegi mające na celu jego obniżenie. Niekiedy jednak aktywność tego hormonu ulega zwiększeniu tak, że staje się nieprawidłowa i wtedy pojawiają się problemy. Może mieć to miejsce u kobiet borykających się z FHA, dlatego też wtedy wprowadzanie zabiegów mających na celu utrzymanie w ryzach kortyzolu może mieć sens.

Podsumowanie

Niedobór energii w diecie sam w sobie może być czynnikiem wpływającym negatywnie na funkcje rozrodcze u kobiet, zwłaszcza jeśli jest znaczący w stosunku do dobowego zapotrzebowania i gdy utrzymuje się długo. Presja na szybkie uzyskanie szczupłej sylwetki wiąże się natomiast z tendencją do stosowania ekstremalnych metod, które niekiedy przeciągane są w czasie. Warto uświadomić sobie starą, niby dobrze znaną, ale ciągle bagatelizowana prawdę, która mówi, że redukcja tkanki tłuszczowej to proces powolny i że w kilka tygodni nie da się skompensować skutków wielu lat zaniedbań. W pracy nad sylwetką szukanie drogi na skróty zazwyczaj wiąże się wysokim ryzykiem zdrowotnym.

Treści prezentowane na naszej stronie mają charakter edukacyjny i informacyjny. Dokładamy wszelkich starań, aby były one merytorycznie poprawne. Pamiętaj jednak, że nie zastąpią one indywidualnej konsultacji ze specjalistą, która jest dostosowana do Twojej konkretnej sytuacji.